Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Krystyna Pawłowicz, TK i komuniści. Finał jej zawodowej kariery musiał być mocny

Krystyna Pawłowicz Krystyna Pawłowicz Andrzej Iwańczuk / East News
Krystyna Pawłowicz najwyraźniej musiała mieć mocny finał. Ale prędko o niej nie zapomnimy. To ona może się okazać problemem prawnym ostatniego posiedzenia TK.

3 grudnia zapadł wyrok Trybunału Konstytucyjnego delegalizujący na wniosek prezydenta Karola Nawrockiego Komunistyczną Partię Polski. Zbiegł się czasowo z odejściem prof. Krystyny Pawłowicz w stan spoczynku, czyli na sędziowską emeryturę (5 grudnia). To ona była sprawozdawczynią tego postępowania i uzasadniała, dlaczego powstałą w 2002 r. KPP, liczącą raptem kilkudziesięciu czynnych towarzyszy, należy wyrzucić na śmietnik historii – i tym samym dobić czerwonego smoka już na zawsze.

Siłą swego przekazu, za którym idzie prawnicza wiedza i polityczny tupet, zakończyła swoją zawodową, kontrowersyjną często aktywność z wielkim przytupem. Likwidacja bezczelnej komunistycznej formacji to dorodna wisienka na jej pożegnalnym torcie. Tort na pewno nieprzesadnie słodki, nawet wytrawny, pechowy amator wiśni na bank trafi na pestkę.

Ostatnia sprawa Pawłowicz

TK werdykt wydał w pełnym 11-osobowym składzie, z prezesem Bogdanem Święczkowskim na czele i z Krystyną Pawłowicz w roli pierwszej skrzypaczki. Parę dni później nie byłby już możliwy, bo bez sędzi Krystyny skład będzie niepełny i komuniści mogliby pokazać wnioskującemu o delegalizację prezydentowi antykomunistyczny gest Kozakiewicza.

Przed przejściem do szczegółów werdyktu nasuwają się pytania. Niekoniecznie tak oczywiste jak to, czy kanapowa partyjka ma prawo istnieć? Czy zagraża III Rzeczpospolitej? Czy ma szansę przejąć w Polsce władzę? Czy jej polityczny byt jest zgodny z konstytucją? To pytania naczelne związane z podstawą prawną całego przedsięwzięcia. Lecz chodzi także o coś, co jest nie mniej ważne – o ustalenie legalności samego TK z dwoma tzw. dublerami – Justynem Piskorskim i Jarosławem Wyrembakiem – wadliwie wybranymi przez PiS na zajęte już prawidłowo miejsca.

Reklama