Ultrakatolicy z „Frondy” donieśli do biskupa na minister Ewę Kopacz, czy aby nie powinna być ekskomunikowana. Mało rzeczy w polskim Kościele mnie dziwi, ale tu, przyznaję, osłupiałem. Najwyższa kościelna kara miałaby spotkać członka rządu za to, że postąpił zgodnie z prawem, szukając szpitala, w którym 14-letnia dziewczynka mogłaby skorzystać z jej stuprocentowo legalnego prawa do aborcji. Katoliccy ultrasi rozpoczęli operację wciągania Episkopatu w swoją wojnę kultur. I jak tu bronić naszego katolicyzmu przed zarzutami, że kopiuje amerykańskich chrześcijańskich fundamentalistów. I w tropieniu dziewczynki po szpitalach, i w mobilizacji wiernych do akcji przeciwko obowiązującemu w Polsce prawu. Słowem-kluczem jest tu dla mnie mobilizacja. Nie zajmuję się dramatem aborcji jako takim. Uderza mnie, że hasło aborcji stało się kluczowym elementem polityki Kościoła walczącego o kontrolę nad postawami społecznymi.
Przez dziesięciolecia część katolików gotowa była iść na krucjatę przeciwko bezbożnictwu komunizmu i perfidii niemoralnych Żydów. Kiedy te hasła się wyczerpały, w roli wroga ultrasi obsadzili liberalizm, a ściślej – jego karykaturę wytworzoną przez religijno-politycznych ideologów. Wymyślono też hasło cywilizacji śmierci, chętnie przywoływane i przez Jana Pawła II. Zwolenników pozostawienia prawa do wyboru ludziom – w takich sprawach jak aborcja, eutanazja, prawa mniejszości seksualnych – przedstawia się jako egoistów i burzycieli ładu moralno-społecznego, ignorując idee i praktykę współczesnej demokracji liberalnej. I nie byłoby może o czym mówić, gdyby nie fakt, że hasło „aborcja” działa, siejąc społeczne konflikty i zagrażając rozdziałowi państwa od Kościoła.
Warto się przyjrzeć, czy i jak Kościół podejmie apel radykałów, a także, czy i jak długo obecny rząd będzie robił uniki w tej centralnej ustrojowej sprawie. W istocie bowiem ruchy antyaborcyjne (a i obóz ich przeciwników, choć w mniejszym stopniu) są narzędziem walki o rząd dusz i władzę nad prywatnymi wyborami jednostek oraz nad suwerennością rodziny (naturalnie w granicach prawa). Zadanie państwa prawa polega na tym, by żaden z nich tego rządu nie zdobył.