Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Znów strzelają do gier

Gry wideo i polityka

Medal of Honor 2010. Gra jeszcze przed premierą oburzyła ministra obrony Wielkiej Brytanii. Medal of Honor 2010. Gra jeszcze przed premierą oburzyła ministra obrony Wielkiej Brytanii. Materiały promocyjne
Gry wideo zabierają się za współczesne konflikty zbrojne. I stają obiektem zainteresowania polityków.
Six days in Fallujah - program, który mógł stać się najbardziej realistyczną grą wojenną, nie znalazł wydawcy.materiały prasowe Six days in Fallujah - program, który mógł stać się najbardziej realistyczną grą wojenną, nie znalazł wydawcy.

W sierpniu tego roku Liam Fox, minister obrony Wielkiej Brytanii, usłyszał od dziennikarza pytanie, co sądzi o grze „Medal of Honor 2010”. Odpowiedział bardzo emocjonalnie: „Jestem oburzony i wściekły. Trudno uwierzyć, by jakiś obywatel naszego kraju chciał kupić tak antybrytyjską grę”. Minister wezwał jednocześnie sprzedawców do zbojkotowania nadchodzącej premiery (bezskutecznie – program wszedł od sprzedaży w październiku i od razu wskoczył na szczyt list bestsellerów). Co tak rozzłościło Foxa i dlaczego właściwie minister obrony atomowego mocarstwa uznał za stosowne wypowiadać się w tak błahej kwestii?

„Medal of Honor” jest flagowym produktem największego światowego wydawcy gier wideo Electronic Arts, należącym do niezwykle popularnej kategorii FPS. Akcja wcześniejszych części serii osadzona była w realiach II wojny światowej; tym razem wydawca postanowił porzucić bezpieczny historyczny dystans i poruszył temat trwającej wciąż wojny w Afganistanie. Jednak to nie sama tematyka nowego „Medal of Honor” wywołała gwałtowny sprzeciw brytyjskiego ministra, lecz umożliwienie graczom wcielania się w bojowników talibanu w tzw. trybie wieloosobowym.

Liama Foxa wsparło kilku polityków z innych państw koalicji antyterrorystycznej i rodziny żołnierzy poległych w Afganistanie. Ich głosy zabrzmiały szczególnie dramatycznie. Electronic Arts, zwykle wykorzystujący kontrowersje wokół swoich produktów do ich promocji, postanowił się ugiąć: słowo „talibowie” zastąpił bardziej neutralnym określeniem „siły przeciwne”. I program bez przeszkód trafił do sklepów.

Od Columbine do Faludży

Politycy od dawna interesują się grami wideo, których twórcy, szczególnie w USA, grają rolę dyżurnych chłopców do bicia.

Polityka 50.2010 (2786) z dnia 11.12.2010; Kultura; s. 85
Oryginalny tytuł tekstu: "Znów strzelają do gier"
Reklama