Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Wybuchowy wentyl bezpieczeństwa

Trzeci obieg kultury

Władza nie mogła już wszystkiego kontrolować, zostawały zatem w kulturze szare strefy, które pomysłowi młodzi ludzie zagospodarowywali. Władza nie mogła już wszystkiego kontrolować, zostawały zatem w kulturze szare strefy, które pomysłowi młodzi ludzie zagospodarowywali. Krzysztof Wójcik / Forum
Ostatnio ukazało się kilka książek o polskiej wersji kultury alternatywnej w okresie schyłkowego PRL. Jak się okazuje, bardzo ciekawe rzeczy działy się poza dwoma dominującymi obiegami – oficjalnym i opozycyjnym.
Była to impreza stanowiąca kontrpropozycję dla kultury popularnej wspieranej przez państwo.Krzysztof Wójcik/Forum Była to impreza stanowiąca kontrpropozycję dla kultury popularnej wspieranej przez państwo.

Ostatnia dekada PRL kojarzy się z kilkoma wątkami politycznymi, które pojawiają się niemal przy każdym jej opisie: karnawał Solidarności, stan wojenny, podziemna opozycja, społeczna apatia, wizyty papieża, zabójstwo ks. Popiełuszki, Okrągły Stół i wybory 4 czerwca 1989 r. oznaczające koniec tamtego ustroju. Jest też kilka wątków z obszaru kultury: wydawnictwa bezdebitowe, antytelewizyjny bojkot aktorów, polski boom rockowy. Nie zawsze wspomina się jednak o innym wyróżniku tamtych czasów, jakim był trzeci obieg kultury.

Ów trzeci obieg tym się różnił od drugiego, stanowiącego ekspozyturę podziemnej opozycji, że pragnął być niezależny od całej szeroko pojętej kultury dominującej – zarówno tej propagowanej przez państwo, jak i tej wspomaganej przez solidarnościową opozycję i Kościół. Jego znakiem rozpoznawczym były gazetki adresowane do fanów alternatywnego rocka (fanziny), wydawane samodzielnie przez zespoły muzyczne kasety z ich utworami oraz wszelka ekspresja artystyczno-społeczna, niemieszcząca się ani w państwowym, ani opozycyjnym systemie instytucji.

Założony w 1979 r. przez Jacka Lutra Lenartowicza, perkusistę zespołu Deadlock, „Zjadacz radia” był bodaj pierwszą tego typu gazetką. Powielone na kserografie maszynopisy, ułożone w niby-kolumny, przekazywały głównie rudymentarną wiedzę na temat brytyjskich zespołów punkrockowych, informowały też o początkach punka w Polsce, a w tekstach autorskich starały się komentować bieżącą rzeczywistość. Z kolei „Szmata” wyraźnie wzorowała się na brytyjskich zinach punkowych w rodzaju „Sniffin’ Glue” z charakterystyczną, wkrótce powszechną techniką kolażu, łączącą fotografie z fragmentami tekstów i rysunków.

Polityka 19.2011 (2806) z dnia 03.05.2011; Kultura; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "Wybuchowy wentyl bezpieczeństwa"
Reklama