Janusz Wróblewski: – O pana książce zrobiło się u nas głośno głównie z powodu antysemickiego wstępu Stanisława Michalkiewicza, dołączonego bez pańskiej zgody i wiedzy przez wydawnictwo Fijorr Publishing. Recenzji właściwie nie było.
M.B.B. Biskupski: – Książka była szeroko komentowana w Stanach Zjednoczonych, zbierając na ogół bardzo pochlebne recenzje. W nowym, niekonwencjonalnym ujęciu przedstawia amerykańską politykę wobec Polski i uprzedzenia Amerykanów na jej temat. Te uprzedzenia, silnie wspierane i w dużej mierze kształtowane przez amerykańską popkulturę, wywarły ogromny wpływ na nasze wzajemne relacje.
Wojna prowadzona przez Hollywood polegała na celowym i tendencyjnym pomniejszaniu roli Polski i Polaków w czasie II wojny światowej. Jak to konkretnie wyglądało?
W amerykańskich filmach, kręconych w latach 1939–45, Polska była ofiarą hitlerowskiej agresji, ale mocno sobie na to zasłużyła. Została pokonana błyskawicznie, niekiedy nawet w niespełna 24 godziny. Sowiecka inwazja i okupacja oraz deportacje na Wschód nie miały miejsca. Ruch oporu nie istniał. Wkład polskich sił zbrojnych na Zachodzie się nie liczył. Pod Monte Cassino zwyciężyli Amerykanie. Tylko jeden polski pilot brał udział w obronie Wielkiej Brytanii. Wsławił się niekompetencją i tym, że pił na umór. Nasz wywiad przez sześć lat nie wykazał się żadną inicjatywą. Byliśmy po stronie aliantów, ale nie zasługiwaliśmy na sympatię.
Dlaczego?
Zafałszowany i kłamliwy obraz naszego kraju był już rozpowszechniany przez Hollywood w okresie międzywojennym.