Rzadko szło na noże. Chyba że w Norwegii, gdzie świat black metalu jedno takie rozstanie poznał – w 1993 r., gdy Varg Vikernes wszedł w nocy do mieszkania Euronymousa, lidera grupy Mayhem, i zamordował go kieszonkowym nożem o ośmiocentymetrowym ostrzu. Poszło o groźby rzucane pod adresem Vikernesa, różne nieuregulowane zobowiązania, ale gdzieś w tle pozostał też głęboki spór ideologiczny (po jednej stronie sympatia dla satanizmu, po drugiej dla wierzeń pogańskich) i – co nie bez znaczenia – walka o szacunek i władzę w środowisku. Sam Vikernes grywał w Mayhem, prócz tego panów wiązały wspólne interesy, Euronymous był jego wydawcą. Vikernes dostał maksymalny w norweskim prawie wyrok 21 lat więzienia, po 16 latach wyszedł za dobre sprawowanie i pod szyldem Burzum wydaje kolejne albumy – 21 maja ukaże się nowy.
Ale rzadko też było tak jak w przypadku grupy Myslovitz, która rozstała się pod koniec kwietnia w sposób wyjątkowo kulturalny i dyplomatyczny. Do mediów rozesłali wspólnie przygotowaną informację: „Zespół Myslovitz w składzie Artur Rojek, Wojciech Powaga, Jacek Kuderski, Wojciech Kuderski i Przemysław Myszor oświadcza zgodnie, że postanowił zakończyć współpracę w dotychczasowym składzie”.
Dalej jest o tym, że Rojek będzie działał indywidualnie, a pozostała czwórka zaangażuje nowego wokalistę, którym bardzo szybko okazał się Michał Kowalonek z dobrze zapowiadającej się grupy Snowman – wspólne próby odbywały się jeszcze przed wydaniem oświadczenia. Obie strony zapraszają na koncerty w nowych odsłonach i „obiecują nie zawieść”.