W Węgajtach, by dotrzeć do teatru, trzeba zjechać w polną drogę. Jadąc nią mija się gospodarstwo Thorstena Butha, Niemca, który osiedlił się na Warmii i produkuje domowy żółty ser oraz lody. Jeszcze chwila i dojeżdża się na leśny parking – teraz wypełniony po brzegi. Zaraz w przerobionej na scenę stodole, należącej do obejścia Erdmute i Wacława Sobaszków, rozpocznie się kolejny, dziesiąty już festiwal Wioska Teatralna.
Spotkanie inauguruje spektakl „Jestem” Frakcji Żeńskiej Teatru Realistycznego ze Skierniewic. Cztery aktorki podejmują temat kobiecej tożsamości, biorąc na warsztat m.in. poezję Rafała Wojaczka i Mirona Białoszewskiego. Mocne, ekspresyjne, świetnie zagrane przedstawienie przypomina to, co uczyniło z Węgajt miejsce niezwykłe na kulturalnej mapie Polski – prawdziwa sztuka może dziać się wszędzie. To nie kwestia miejsca, lecz etosu.
Krzysztof Czyżewski, szef słynnego sejneńskiego ośrodka kulturalnego Pogranicze, mówi o etosie amatora. Bycie amatorem nie ma nic wspólnego z amatorszczyzną, przeciwnie – polega na entuzjazmie, który napędza do ciężkiej pracy, by uzyskać jak najlepszy efekt artystyczny czy społeczny. Amator, choć skazuje się na życie na peryferiach kultury, jest w istocie jej solą. Wolny wolnością nieznaną zawodowcom może przekraczać podziały instytucjonalne, nie bacząc na formalne tytuły, hierarchie władzy, uznanie mediów i salonów. Wolność jednak kosztuje, o czym najlepiej świadczy los Teatru Węgajty, nieustannie znajdującego się na krawędzi przetrwania.
Agora w stodole
Po co jednak użalać się nad swoim losem? Lepiej uczynić z kryzysu temat artystycznych poszukiwań. Kryzysy tożsamości, ekologiczny, społeczny, gospodarczy powracają w tematach przedstawień, filmów, dyskusji. Po spektaklu „Jestem” performans „Męska podróż na południe” – tym razem za temat męskiej tożsamości bierze się czterech aktorów z Suwałk.