Na całym świecie od lat cieszą się powodzeniem opery wielkich Czechów: Smetany, Dvořáka, Janáčka. My dopiero zaczynamy nadrabiać zaległości, choć to nasi sąsiedzi.
Często biadolimy, że to czescy kompozytorzy umieli się przebić, i zastanawiamy się: czy nasi twórcy nie zasługiwali na podobne sukcesy? Dopiero w ostatniej dekadzie świat odkrył „Króla Rogera” Karola Szymanowskiego, i to przy wydatnej pomocy polskich artystów i instytucji. Wcześniej Stanisława Moniuszkę próbowała promować Maria Fołtyn, a także nasi dyrygenci: Jan Krenz czy Antoni Wicherek. Postawili na „Halkę”, zakładając słusznie, że to historia bardziej uniwersalna od egzotycznego poza Polską „Strasznego dworu”.
Polityka
11.2013
(2899) z dnia 12.03.2013;
Kultura;
s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Czeska opera: nikt nic nie wie"