Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Najważniejsze to kochać

Najważniejsze to kochać. Relacja z festiwalu w Cannes

„La grande bellezza”, reż. Paolo Sorrentino. „La grande bellezza”, reż. Paolo Sorrentino. materiały prasowe
Wyjątkowe filmy, wyjątkowa oprawa. Takiej różnorodności, wizjonerskiego szaleństwa, karuzeli wrażeń dawno na Lazurowym Wybrzeżu nie było.
„Behind the Candelabra”, reż. Steven Soderbergh.materiały prasowe „Behind the Candelabra”, reż. Steven Soderbergh.

Nawet ulewne deszcze oraz skandale z kradzieżami markowej biżuterii wartej miliony euro wpisywały się w posępną atmosferę pokazów. Niemal każdy z 20 konkursowych tytułów wywoływał skrajne reakcje, szokował obrazami nieszczęśliwej miłości we wszelkich możliwych odmianach. Od gorących młodzieńczych uniesień, prowadzących do wielkich rozczarowań, przez przejmujące dramaty małżeńskie, po pełne goryczy spojrzenie wieku starczego, w którym dystans, poczucie niespełnienia zamieniają się w cynizm i dojmującą samotność przegranego życia. Wszystkie razem złożyły się na imponujący obraz wigoru, żywotności współczesnego kina, przełamującego stereotypy, potrafiącego rozmawiać o tym, co najważniejsze.

Obyczajowa i formalna odwaga canneńskich autorów zawsze była znakiem firmowym festiwalu. Tym razem jednak konkursowy zestaw przyrządzono wedle eksperymentalnej receptury. Jakby chodziło o wysadzenie w powietrze bastionu konwencjonalnego kina. Zamach na świętą zasadę happy endu, niewiele mającą wspólnego z prawdziwym doświadczeniem. Prowokacja nie zawsze się udawała. Pozwalała jednak złapać oddech, zastanowić się nad kolorami miłosnego niespełnienia, ulotnością uczuć, marzeń. Również nad językiem współczesnego kina, w którym przemoc, seks są pokazywane w coraz mocniejszy sposób.

W kontrowersyjnym thrillerze Duńczyka Nicolasa Windinga Refna „Tylko Bóg wybacza” krew leje się strumieniami. Akcja polega na płynnym przechodzeniu od jednej zbrodni do drugiej. Obcinanie rąk, wydłubywanie oczu, ćwiartowanie maczetą albo grzebanie ręką w rozprutym brzuchu kobiety (robi to grany przez Ryana Goslinga syn w martwym ciele matki) są tu jakby baletową metaforą religijnego pojedynku Wschodu z Zachodem. To drażniło, niektórych zniechęcało. A jednak Refn osiągnął niesamowitą biegłość w posługiwaniu się postmodernistycznym stylem.

Polityka 22.2013 (2909) z dnia 27.05.2013; Ludzie i Style; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Najważniejsze to kochać"
Reklama