Kultura

Zappatrzenie

Frank Zappa i zappatrzenie

Frank Zappa – wielki, ciągle nie do końca zrozumiany geniusz XX-wiecznej muzyki. Frank Zappa – wielki, ciągle nie do końca zrozumiany geniusz XX-wiecznej muzyki. Alex Queral/Barcroft Media Ltd / Bulls
Łączył kulturę niską i wysoką w ten sposób, że nigdy nie wychodziła z tego średnia. Przed 20 rocznicą śmierci Franka Zappy usłyszymy wielki koncert jego muzyki na polskiej scenie.
Zappa: „Świat zna mnie z pewnością lepiej jako faceta siedzącego na kiblu niż z jakichkolwiek innych powodów”.East News Zappa: „Świat zna mnie z pewnością lepiej jako faceta siedzącego na kiblu niż z jakichkolwiek innych powodów”.

Prawie 25 lat temu Zappa grał w Polsce. Wiemy, że wystąpił w Gdańsku, jego trasa koncertowa mogła też – według niektórych doniesień – objąć Warszawę. Nazywał się Francesco Zappa, był włoskim wirtuozem wiolonczeli i kompozytorem muzyki baroku. Nikt by go dziś nie pamiętał, gdyby nie Frank Zappa, który dwa wieki później – zafascynowany zbieżnością nazwisk – dokonał nagrań jego muzyki.

Francesco był szanowanym kompozytorem, lecz nie zajął w swojej epoce szczególnie ważnego miejsca. Inaczej Frank – wielki, ciągle nie do końca zrozumiany geniusz XX-wiecznej muzyki – który 20 lat po śmierci (rocznica przypada w grudniu) doczekał się prawdziwego renesansu. Na rynek trafia znów cała jego dyskografia, w przygotowaniu jest sceniczna wersja jednego z jego najambitniejszych utworów „200 Motels”, a podczas nadchodzącego festiwalu Sacrum Profanum w Krakowie muzyka Franka Zappy – po raz pierwszy w tak dużej prezentacji – dotrze na polską scenę. I każe się zastanawiać, co było u niego poważne, a co tylko zgrywą. Bo to jego główny problem – wszystko, włącznie z tym nagraniem Francesca Zappy, wydawało się żartem. I tylko ambicje Zappy, żeby dotrzeć ze swoją muzyką na salony, układają się w historię tragiczną.

Muzyczny biseksualista

Każdy miłośnik rocka zna anegdotę o tym, jak Zappa, wówczas nastolatek z Baltimore, kupił płytę z awangardowymi utworami Edgara Varèse’a. Tylko dlatego, że – jak wyczytał w prasie – była za trudna do słuchania dla ludzi o zdrowych zmysłach. A potem nie tylko nauczył się na pamięć całego słownika muzycznego, ale i zapisu nutowego, przy okazji – podstaw kompozycji. Od początku działał zgodnie z ogłoszoną później dewizą: „Umysł jest jak spadochron.

Polityka 37.2013 (2924) z dnia 10.09.2013; Kultura; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Zappatrzenie"
Reklama