Laureata pierwszej edycji nagrody im. Wisławy Szymborskiej poznamy 16 listopada. Została powołana na mocy testamentu noblistki i przyznaje ją fundacja jej imienia. Oprócz wyróżnienia powstał też fundusz zapomogowy i stypendium na projekt literaturoznawczy. Nominowani: Justyna Bargielska, Krystyna Dąbrowska, Jan Polkowski, Łukasz Jarosz i Krzysztof Karasek. Ktoś z nich otrzyma 200 tys. zł.
Czy za pieniędzmi pójdzie sława? O to coraz trudniej, bo wyróżnień literackich przybywa nam w szalonym tempie. W czerwcu w Warszawie została przyznana międzynarodowa nagroda poetycka im. Zbigniewa Herberta. Nowa nagroda powstaje w Łodzi, Gdańsk – oprócz nagrody Europejski Poeta Wolności – będzie w przyszłości honorował osobną nagrodą tłumaczy. Nagradzane są poszczególne gatunki: opowiadanie, kryminał, poezja, reportaż. Nagrody przyznają czasopisma lokalne i ogólnopolskie, miasta, fundacje. Są też osobne wyróżnienia dla literatury całych regionów, choćby Europy Środkowej, literatury pisanej przez kobiety, dla literatury dziecięcej itp.
To nie jest tylko specyfika polska – należymy do kultury oszalałej na punkcie nagród, pisze James F. English w swojej książce „Ekonomia prestiżu”. Począwszy od 1900 r. nagrody mnożą się w szalonym tempie i trudno spotkać artystę (English pisze nie tylko o pisarzach), który nie dostał albo chociaż nie był nominowany do jakiejś nagrody. Pisarz Gore Vidal twierdził, że Stany Zjednoczone mają więcej nagród niż pisarzy. Rekordzista, poeta John Ashbery, otrzymał już ponad 45 wyróżnień literackich. Scena nagród literackich przypomina ptasie wyścigi z „Alicji w Krainie Czarów”, w których okazuje się, że „wygrali wszyscy i wszyscy muszą dostać nagrody”.