Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

W co się bawić?

Narodowa popkultura

Mick Jagger podczas koncertu w Warszawie w 2007 r. Mick Jagger podczas koncertu w Warszawie w 2007 r. Piotr Kowalski / Reporter
Dość teoretyczne dyskusje wokół występu The Rolling Stones na rocznicę czerwcowych wyborów pokazały, że nasza kultura narodowa z trudem nawiązuje kontakt z popularną.
Jean–Michel Jarre podczas paryskiego występu z okazji wybuchu rewolucji, 1979 r.BestImage/BEW Jean–Michel Jarre podczas paryskiego występu z okazji wybuchu rewolucji, 1979 r.

The Rolling Stones na święto wolnych wyborów to byłby całkiem dobry wybór. Gdyby nie to, że nierealny. W dodatku wieści o nim pojawiły się w polskiej prasie w dość dziwnym momencie – tuż po samobójstwie L’Wren Scott, życiowej partnerki Micka Jaggera. Muzycy od razu odwołali kilka najbliższych koncertów na trasie świętującej 50-lecie grupy, pozostał jednak od dawna zaplanowany termin w Tel Awiwie, gdzie sprzedają już bilety – dokładnie 4 czerwca, w 25-lecie naszych wyborów kontraktowych. A my zostajemy z naszą wizją wielkiego widowiska na Stadionie Narodowym, realizowanego pod patronatem prezydenta RP.

Informacja poszła jednak w świat i zaczęto komentować. Politycy po lewej stronie – że te miliony, których wprawdzie nie wydano, ale jest plan, by wydać, zabiorą budżety innym wydarzeniom kulturalnym. Prawica – że trzeba zadbać, by oprócz Stonesów zagrał ktoś z Polski. Marek Siwiec z Twojego Ruchu wyraził w „Dzienniku” pogląd osobny i idealistyczny – wolałby Dire Straits. Nie ­dodał tylko, że ten zespół nie istnieje od prawie 20 lat.

W dodatku do kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego wpłynął list otwarty od Związku Zawodowego Muzyków RP (w rejestracji), który protestował przeciwko „kolejnej w ostatnich latach inicjatywie »kulturalnej« władz państwowych, której efektem będzie przekazanie znacznych środków finansowych artystom zagranicznym”. Zaproponowali zamiast tego szeroką prezentację polskiej muzyki. Pod listem podpisali się artyści reprezentujący różne stylistyki i pokolenia – od gwiazd piosenki Krystyny Prońko i Wandy Kwietniewskiej po jazzmanów Wojciecha Konikiewicza czy Ryszarda Wojciula. Łączy ich jedno – z całą pewnością nie grywają koncertów stadionowych.

Polityka 15.2014 (2953) z dnia 08.04.2014; Kultura; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "W co się bawić?"
Reklama