Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Polska bardziej be

Wojciech Smarzowski – najważniejszy reżyser naszych czasów?

Nie ma wątpliwości, że Smarzowskiego należałoby umieścić w nurcie plebejskim, tak jak Wajda pozostaje sztandarowym przedstawicielem tradycji kordianowskiej. Nie ma wątpliwości, że Smarzowskiego należałoby umieścić w nurcie plebejskim, tak jak Wajda pozostaje sztandarowym przedstawicielem tradycji kordianowskiej. Filip Świk/Napo Images / Forum
Smarzowski nieoczekiwanie stał się najważniejszym reżyserem naszych czasów. Zajmuje się portretowaniem Polaków, jak kiedyś Wajda, lecz pokazuje całkiem inne, brzydsze twarze. Może prawdziwsze?
„Wesele” pozostaje ostatnim krajowym filmem kultowym – w ścisłym znaczeniu słowa.K. Wellman „Wesele” pozostaje ostatnim krajowym filmem kultowym – w ścisłym znaczeniu słowa.

Tekst został opublikowany w POLITYCE w maju 2014 roku.

***

Dwa polskie tytuły odnotowały w ubiegłym roku rekordową frekwencję: „Drogówka” Wojciecha Smarzowskiego oraz „Wałęsa. Człowiek z nadziei” Andrzeja Wajdy. Na „Drogówkę” wybrało się ponad milion Polaków, na Wałęsę niewiele mniej, jednak do miliona trochę zabrakło. W styczniu tego roku Smarzowski pokazał nowy film „Pod Mocnym Aniołem” i wszystko wskazuje na to, że kolejny raz zostanie „milionerem”, pokonując w zestawieniach oglądalności większość amerykańskich hitów.

Jednocześnie wcześniejsze filmy Smarzowskiego wciąż oglądane są na DVD i w telewizji, a „Wesele” pozostaje ostatnim krajowym filmem kultowym – w ścisłym znaczeniu słowa. Można je oglądać wielokrotnie, a i tak trudno wyłączyć telewizor, kiedy emitowane jest ponownie. Pomijając, że ci, którym zdarza się od czasu do czasu trafić na wiejskie wesele, mają nieodparte wrażenie, że rzeczywistość stara się za wszelką cenę naśladować filmowy pierwowzór. Nie da się ukryć, to Smarzowski w ostatnich latach „umeblował” nam masową wyobraźnię: kliszami z jego filmów patrzymy nie tylko na obrzęd weselny, ale w ogóle na Polskę, rozpoznając w rodakach charaktery znane z „Domu złego”, „Drogówki” czy „Mocnego Anioła”.

Twórcy teatralni też zaczynają „myśleć Smarzowskim”, czego najświeższym przykładem „Wesele” Wyspiańskiego wyreżyserowane w bydgoskim Teatrze Polskim przez Marcina Libera, które mogliśmy zobaczyć podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych. Wódka leje się tam strumieniami, wszyscy są skłóceni ze wszystkimi, nie ma nawet pewności, czy młoda para przetrwa miesiąc miodowy.

Polityka 20.2014 (2958) z dnia 13.05.2014; Kultura; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Polska bardziej be"
Reklama