Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Spory kanoniczne

Zagonić młodych do czytania

„Najgorsze, co może się przytrafić dobrej książce, to zostanie lekturą”. „Najgorsze, co może się przytrafić dobrej książce, to zostanie lekturą”. Cavan Images / Getty Images
MEN zaczyna na nowo pracę nad listą lektur szkolnych. Co zrobić, żeby uczniowie zechcieli je wreszcie przeczytać?
Polityka

O planach modyfikacji szkolnego kanonu minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska informowała na Twitterze. „Maturzyści, jesteście tu? Pokażcie mi listę lektur Waszych marzeń! Czekam na propozycje” – apelowała. I propozycje padły: „Gra o tron”, „50 twarzy Greya”, seria z Harrym Potterem. Ale był też „Zły” Leopolda Tyrmanda, „W drodze” Jacka Kerouaca, „coś z Hłaski”. „Najgorsze, co może się przytrafić dobrej książce, to zostanie lekturą” – podsumował ktoś przytomnie w myśl niepisanej sentencji, że jeśli książka znajdzie się w kanonie, to młodzież sięgnie po nią wyłącznie z obowiązku. Jeśli w ogóle. „Nastały czasy bryków, nie lektur” – twierdzą sceptycy.

Internauci mieli też, na prośbę minister, wskazać książki najbardziej nużące, niezrozumiałe i ponure. Bezkonkurencyjne okazało się „Nad Niemnem”, choć sieciowi doradcy Kluzik-Rostkowskiej pozbyliby się też „Ludzi bezdomnych” („cały Żeromski to strata czasu”), „Pana Tadeusza”, „Wesela” i „Ferdydurke”. Obrońcy kanonu w jego obecnym kształcie są z kolei zdania, że to lista nie do ruszenia: kanon to kanon, klasykę wypada znać niezależnie od emocji, jakie wzbudza. Należy przy tym zaznaczyć, że Żeromskiego w obowiązkowym spisie lektur w tym momencie nie ma (patrz zestawienie obok), a Gombrowicza czyta się tylko we fragmentach.

Polityka 28.2014 (2966) z dnia 08.07.2014; Kultura; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Spory kanoniczne"
Reklama