Łączenie sfer wysokiej sztuki i życiowego banału w żadnym środowisku nie było tak pożądane jak dziś na scenie alternatywnej. Z tych samych powodów ciekawość wywołuje przyjazd do Katowic Gary’ego Wilsona – innego twórcy ze sceny awangardowej, który jako nastolatek rozprawiał o muzyce z Johnem Cage’em, a potem kompletnie znikł ze świata muzycznego. Do tego stopnia, że trzeba było zatrudnić detektywa, by go wytropić i odnaleźć jako pracownika lokalnego sex shopu w San Diego. Charles Bradley, którego kilka lat temu oklaskiwano na Off Festivalu, był z kolei przez lata kucharzem, ukrywając talent wokalny i temperament sceniczny przywodzący na myśl Jamesa Browna.
W zeszłym roku odkryciem katowickiej imprezy był występ Zbigniewa Wodeckiego z grupą Mitch&Mitch, który doczekał się entuzjastycznych recenzji i powtórki w roku bieżącym – dwa kolejne wspólne występy z repertuarem z pierwszej, całkowicie zapomnianej, solowej płyty Wodeckiego zostały błyskawicznie wyprzedane. W tym roku przyjedzie do Katowic Warszawska Orkiestra Rozrywkowa, twór powstały w ostatnich latach jak gdyby na przekór aurze obciachu, jaka otaczała festiwalowe występy wieloosobowych orkiestr, opartych na rozbudowanej sekcji dętej. Złe skojarzenia z Opolem prysną błyskawicznie, bo sprzyjają temu czasy.
Płytowych reedycji doczekały się znakomite płyty Alex Bandu sprzed ponad 30 lat, jeden z lepszych przykładów przenikania funku do polskiej muzyki rozrywkowej. Wychodzi też seria nieznanych u nas orkiestrowych nagrań Jerzego Miliana – najpierw członka świetnego sekstetu Krzysztofa Komedy, później kierującego m.in. Orkiestrą Rozrywkową PRiTV w Katowicach. Pisaliśmy o tym, jak węgierscy didżeje i angielscy pasjonaci muzyki ilustracyjnej z BBC przyczynili się do powrotu zainteresowania muzyką Miliana (POLITYKA 13/13). Teraz jego melodyjne, lekkie kompozycje przypomni – znów na Off Festivalu – zespół, który powołał do życia wibrafonista Bernard Maseli. To nie ma nic wspólnego z punkiem ani nową falą, ale mieści się w pakiecie.