Zgodnie z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych importerzy i producenci urządzeń elektronicznych powinni na rzecz kultury płacić w Polsce do 3% ich wartości. Minister kultury w specjalnym rozporządzeniu ma obowiązek ogłosić wysokość stawki i listę tych urządzeń, ale ostatnio uczynił to w 2008 roku.
Od dwóch lat trwa zażarta walka lobby ww. importerów i producentów o to, by stosowne rozporządzenie zawierające zaktualizowaną listę urządzeń i nowe stawki ukazało się jak najpóźniej. Nie znam ministra kultury, który nie chciałby takiego rozporządzenia podpisać. Nietrudno jednak zauważyć, że są inni ważni politycy, którzy wolą sprzyjać owym importerom i producentom, niż wspierać kulturę narodową. Chodzi o blisko milion złotych dziennie.
Te pieniądze powinny trafić do organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi, takich jak Stowarzyszenie Filmowców Polskich, Związek Producentów Audio-Video, Związek Artystów Scen Polskich, Stowarzyszenie Artystów Wykonawców Polskich, Związek Polskich Artystów Fotografików, Związek Polskich Artystów Plastyków oraz wielu innych – w tym do Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, którego udział w rocznym inkasie z tytułu opłat reprograficznych wynosi ok. 12%. Na szeroką grupę uprawnionych do tych wynagrodzeń składają się autorzy, artyści wykonawcy, producenci i wydawcy. W przypadku ZAiKS-u są to kompozytorzy muzyki poważnej i rozrywkowej, autorzy piosenek i literaci, dramaturdzy i scenarzyści, choreografowie, autorzy naukowi i publicyści. W ubiegłym roku opłata dzielona przez ZAiKS trafiła do 7912 twórców polskich oraz do autorów z 25 organizacji zagranicznych.