Rozmowa z gitarzystą Raphaelem Rogińskim o Polsce z marzeń i graniu Coltrane’a, Bacha, muzyki żydowskiej i bluesa.
Jakub Knera: – Kiedy w twoim życiu pojawiła się muzyka?
Raphael Rogiński: – Pewnie w momencie przecinania pępowiny. Ale w wieku 15 lat miałem widzenie – musiałem się określić i zdecydować, czego chcę, jednocześnie pamiętając, że zawsze będę dryfował. Bluesmani nazywają to zjawisko „crossroads”[ang. rozstaje dróg]. Usłyszałem wtedy, że moja praca to praca medium. Muzyka to dziedzina szamańska, a ty służysz ludziom, będąc równocześnie niepodległym.
Polityka
34.2015
(3023) z dnia 18.08.2015;
Kultura;
s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Polski muzyk afrykański"