Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Podziw dla potwora

Przed miesiącem Wydawnictwo Fronda postanowiło mnie uszczęśliwić książką Krzysztofa Kłopotowskiego pt. „Geniusz Żydów”.

Nie wiem, czy po to, żebym ponapawał się własnym geniuszem i chwalił na prawo i lewo, że przodkowie siedzieli po jesziwach, dlatego jestem takim bystrzakiem, że podszywam się pod inne kultury i rządzę światem, czy raczej w tym celu, bym przeprosił Polaków za żydokomunę, liberalizm i Adama Michnika, a może powspółczuł autorowi, że Bozia nie dała mu żydowskich genów, wobec czego nie został „genialnym »parchem«”. Każdy z powodów jest, przyznać trzeba, niezwykle kuszący, bo nie każdą książkę reklamuje się zdankiem „Ostra i niepoprawna politycznie”.

Ostra – nie bardzo wiem dlaczego. Cóż ostrego, czytaj: intelektualnie nieszablonowego, kryje się w stwierdzeniach typu: „Konserwatywni w swoim świecie, [Żydzi] bez skrupułów niszczyli tradycje, metody, instytucje chrześcijańskie, bo nie byli związani uczuciowo z ludami, wśród których przyszło im mieszkać”, względnie: „Nie mam problemu z Żydami, ale wszyscy mamy problem z żydokomuną”? Takich ostrości to ja Kłopotowskiemu (i autorom blurbów na okładce: redaktorowi Ziemkiewiczowi oraz profesorom Zybertowiczowi, Nowakowi i Żarynowi) znajdę w necie na pęczki pod byle depeszą prasową z Izraela albo pod ostatnią rozmową z Olgą Tokarczuk. Przykro mi, nie jest Kłopotowski w tych sprawach ani pionierem, ani twórcą szczególnie oryginalnym. Także propozycji „nowego otwarcia” słyszałem wcześniej już kilka, toteż na jego ofertę: wy nam wybaczycie antysemityzm II RP, a my wam „udział żydokomuny w niszczeniu elit etnicznie polskich po II wojnie światowej (...) oraz atak na polską tradycję w III Rzeczypospolitej”, a potem żyjmy razem długo i szczęśliwie, wypada mi odpowiedzieć: i tak jest nieźle. Jego poprzednik w „dialogu” (dziś wysoki urzędnik państwowy) oczekiwał, że przyjmę chrzest, oddam mieszkanie i sprowadzę do Polski Salomona Morela.

Polityka 43.2015 (3032) z dnia 20.10.2015; Kultura; s. 85
Reklama