Kultura to polifonia – usłyszeliśmy na otwarciu warszawskiego Kongresu Kultury. I wszystko, co się przez trzy dni między 7 a 9 października działo, zdawało się te słowa potwierdzać. Impreza, zwołana oddolnie – pierwszy raz w takiej obywatelskiej formule – i ułożona tematycznie w demokratycznej selekcji, zaskoczyła właśnie wielogłosowością dyskusji. Spotkania na różne tematy – łącznie kilkadziesiąt – odbywały się często symultanicznie, a tłum ponad 2 tys. uczestników reprezentował tak różne dziedziny i tak odległe zakątki Polski, że kongresowe hasło „Zbierzmy się!” stało się szybko zrealizowanym postulatem. Pierwszy sukces już na wejściu.
Zamiast zestawu danych uczestnicy dostali do ręki mapę, w sposób niehierarchiczny porządkującą polską kulturę: jej aktorów, procesy i zjawiska. W roli przewodniczki wystąpiła prof. Maria Janion, która w przesłanym liście nawiązywała do idei niezależności przerwanego przez stan wojenny Kongresu Kultury z 1981 r.: „Z rozmaitych moich przemyśleń prowadzonych po roku 1989 ważne zdaje mi się teraz skupienie na oświeceniowej idei Bildung. Edukacja młodego człowieka – nie tylko chłopca! – formująca osobowość poprzez kulturę i sztukę, towarzyszyć miała nauce zawodu i kształtowaniu postaw społecznego zaangażowania”.
Gdyby prof. Janion osobiście odwiedziła Kongres, zdziwiłaby się pewnie, jak dalece odpowiada na jej ledwie sformułowany postulat. Najważniejszymi ścieżkami tematycznymi – jak to nazwali organizatorzy – okazały się tu „Edukacja” i „Kultura dzieci i młodzieży”. To w nich kongresowe rekomendacje przyjęły najbardziej konkretny charakter: stworzenie Instytutu Edukacji Kulturowej, programów odpowiadającego tej nazwie przedmiotu nauczania, deinfantylizacja i zmiana całego statusu kultury dla dzieci i młodzieży, stworzenie osobnej komórki w MKiDN.