Najgłośniejsze ze swoich dzieł Brooker porównuje do pudełka czekoladek: z wierzchu podobne, ale każda skrywa inne nadzienie. Serial jest antologią, każdy z wyprodukowanych dotąd 13 około godzinnych odcinków opowiada inną historię, z innymi bohaterami, granymi przez innych aktorów, osadzoną w nieco innym świecie. Łączy je tytułowe czarne lustro – ekran smartfona, laptopa, tabletu czy telewizora. „Jeśli technologia jest narkotykiem – a sprawia takie wrażenie – to jakie są skutki uboczne? – tłumaczył ideę serii autor, zapowiadając w 2011 r. pierwszy sezon w publicznym kanale Channel 4. – Serial rozgrywa się w przestrzeni pomiędzy przyjemnością a dyskomfortem”. A konkretniej – w niedalekiej przyszłości, w której kształt ludzkiemu życiu nadają nowe technologie. „Są o tym, jak żyjemy dziś i jak możemy żyć za 10 minut, jeśli będziemy nieuważni. A jeśli jest jedna rzecz, którą wiemy o człowieku, to jest nią to, że zwykle jesteśmy nieuważni”.
Pierwszy sezon liczył trzy odcinki, kolejny, pokazany w 2013 r., także trzy, w grudniu 2014 r. premierę miał odcinek specjalny – „Black Mirror: White Christmas”, z gwiazdą „Mad Men” Jonem Hammem w roli głównej. Ale wtedy Brooker był już laureatem nagrody Emmy za najlepszy miniserial, hołdy na Twitterze składał mu Stephen King, prawa do ekranizacji odcinka z pierwszego sezonu, „The Entire History of You”, kupił Robert Downey jr. A fani założyli konto na Twitterze „Black Mirror Ideas”, gdzie na wpół żartem dzielili się pomysłami na kolejne odcinki (m.in. o tym, jak iPady i konta facebookowe knują przeciwko użytkownikom, przekręcając wpisy i zmieniając statusy, szkalują nasz wizerunek).
Ostatnią pieczątkę potwierdzającą wagę serii i jej twórcy przybił właśnie amerykański Netflix.