Bob Dylan przerwał milczenie w sprawie Nobla. Odbierze go czy nie odbierze?
Cały świat dyskutował, czy Nobel muzykowi się należy czy nie – tylko sam bohater wydawał się najmniej tym interesować. Komitet Noblowski nie mógł się nawet do Dylana dodzwonić. Lakoniczna wzmianka o nagrodzie, opublikowana na jego stronie internetowej chwilę po odczytaniu werdyktu, dobę później już z tej strony zniknęła. Jakby nie mógł się zdecydować, czy to wyróżnienie warte notatki i słowa komentarza. Jedni powiedzą (członkowie Komitetu takich słów zresztą użyli): niewdzięczność, arogancja, nieuprzejmość. Inni: ot, cały Dylan. Coś już jednak wiadomo. Dosłownie – coś.
Muzyk udzielił właśnie ekskluzywnego wywiadu brytyjskiemu „The Telegraph”. To jego pierwsza publiczna wypowiedź od werdyktu; pretekstem nie był zresztą Nobel, ale wystawa jego prac w Londynie. Zapytany, czy 10 grudnia stawi się na uroczystej ceremonii wręczenia Nobli i odbierze laur (z pokaźnym czekiem) z rąk króla Karola XVI Gustawa, Dylan odparł – lepiej zacytować po angielsku – „Absolutely. If it’s at all possible”.
„Absolutely” w znaczeniu „oczywiście”, „zdecydowanie” znaczyłoby, że dotrze na galę bez wątpienia. „Absolutely” w znaczeniu „absolutnie” – już takie jednoznaczne nie jest. Nie wspominając o enigmatycznym „if it’s all possible”. Podszczypywana przez media Sara Danius ze Szwedzkiej Akademii komentuje, że oficjalnej deklaracji w sprawie przyjazdu Dylan nie złożył. Tyle dobrego, że wreszcie (podobno wczoraj) raczył przyjąć gratulacje.