Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

„Ucho prezesa” wraca. Politycy sami dostarczyli satyrykom materiał

„Ucho prezesa” „Ucho prezesa” Youtube
Serial Roberta Górskiego wraca po wakacyjnej przerwie, by obśmiewać polską rzeczywistość polityczną. Na pierwszy ogień idzie – co nie jest zaskoczeniem – prezydenckie weto do ustaw o sądownictwie.

W czasie gdy serial „Ucho prezesa” był na wakacyjnym urlopie, rodzimi politycy bynajmniej nie próżnowali, dostarczając satyrykom mnóstwo materiału do pracy. Od projektów zmian w sądownictwie, przez związane z nimi protesty, aż po rozłam w obozie władzy czy dwa prezydenckie weta, które wprowadziły obozy rządowy i Andrzeja Dudy na wojenną ścieżkę – działo się tak wiele, że nie dziw, iż pierwszy odcinek nowego sezonu serialu Showmax trwa ponad dwadzieścia minut i de facto streszcza nam to wszystko, co się w okresie letnim wydarzyło.

Zaczynamy od czegoś na kształt relacji z konferencji prasowej prezydenta – słowa o zawetowaniu ustaw PiS słyszymy, gdy płyną z ustawionego w domu Prezesa telewizora, co, rzecz jasna – łagodnie mówiąc – Prezesowi się nie podoba. Dalej mamy kontynuację narosłego wtedy gniewu, który panią Basię smuci, Płaszczaka nieco przeraża, ujście zaś znajduje w burze, którą Prezes urządza ministrowi Jarosławowi, temu od szkolnictwa wyższego. Temu, co głosował, ale się nie cieszył, a potem weto prezydenckie poparł i też się nie cieszył – „Ucho…” wyraźnie uderza tu w Gowina, co przejawia się choćby w problemach ministra z kręgosłupem.

Grany przez Andrzeja Seweryna Gowin to zresztą postać szalenie ciekawa, bo z jednej strony potrafiąca się Prezesowi postawić i nawet go pouczać, apelująca o spokój, rozwagę, stonowany język i porozumienie.

Reklama