W czasie gdy serial „Ucho prezesa” był na wakacyjnym urlopie, rodzimi politycy bynajmniej nie próżnowali, dostarczając satyrykom mnóstwo materiału do pracy. Od projektów zmian w sądownictwie, przez związane z nimi protesty, aż po rozłam w obozie władzy czy dwa prezydenckie weta, które wprowadziły obozy rządowy i Andrzeja Dudy na wojenną ścieżkę – działo się tak wiele, że nie dziw, iż pierwszy odcinek nowego sezonu serialu Showmax trwa ponad dwadzieścia minut i de facto streszcza nam to wszystko, co się w okresie letnim wydarzyło.
Zaczynamy od czegoś na kształt relacji z konferencji prasowej prezydenta – słowa o zawetowaniu ustaw PiS słyszymy, gdy płyną z ustawionego w domu Prezesa telewizora, co, rzecz jasna – łagodnie mówiąc – Prezesowi się nie podoba. Dalej mamy kontynuację narosłego wtedy gniewu, który panią Basię smuci, Płaszczaka nieco przeraża, ujście zaś znajduje w burze, którą Prezes urządza ministrowi Jarosławowi, temu od szkolnictwa wyższego. Temu, co głosował, ale się nie cieszył, a potem weto prezydenckie poparł i też się nie cieszył – „Ucho…” wyraźnie uderza tu w Gowina, co przejawia się choćby w problemach ministra z kręgosłupem.
Grany przez Andrzeja Seweryna Gowin to zresztą postać szalenie ciekawa, bo z jednej strony potrafiąca się Prezesowi postawić i nawet go pouczać, apelująca o spokój, rozwagę, stonowany język i porozumienie.