Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Literacka Nagroda Nike dla Cezarego Łazarewicza. Bardzo dobry werdykt

Cezary Łazarewicz Cezary Łazarewicz Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Po raz pierwszy w historii Nike uhonorowano reportaż, a „Żeby nie było śladów” jest wyjątkowe na tle innych książek z tego gatunku.

I to jest bardzo dobry werdykt, bo nagrodę otrzymała nie tylko książka świetna literacko, ale i ważna dla nas dzisiaj. Po raz pierwszy w historii Nike uhonorowano reportaż, a jest on wyjątkowy na tle innych książek z tego gatunku. To dlatego, że ta książka po prostu powinna była powstać, byliśmy to winni przeszłości – Łazarewicz przypomniał o zbrodni, za którą nikt nie wymierzył sprawiedliwości. I w dodatku jest to książka, która w czasach skrajnych podziałów połączyła rozmaite środowiska.

Cezary Łazarewicz, dziennikarz związany przez kilka lat z POLITYKĄ (pracował również m.in. w „Przekroju” i „Newsweeku”), przeprowadził prywatne śledztwo w sprawie zabójstwa Grzegorza Przemyka. Aż dziw, że przez tyle lat nikt nie zajął się tą sprawą. Ten temat czekał na Łazarewicza, rówieśnika Przemyka, którego nigdy nie poznał.

Na początku książki „Żeby nie było śladów” Łazarewicz cytuje list poetki Barbary Sadowskiej, matki Przemyka, znaleziony w aktach sprawy śmiertelnego pobicia jej syna: „Ludzie o miedzianym czole, utożsamiający milicję z władzą, postanowili poświęcić prawdę dla swoich doraźnych korzyści, skompromitować wymiar sprawiedliwości w Polsce cynicznymi manipulacjami, które będą kiedyś książkowym przykładem niesprawiedliwości. Nie przypuszczam, żeby nastąpiło to prędko. Będzie to w takich czasach, kiedy systematyczne bezczeszczenie grobu mojego świętej pamięci syna Grzegorza będzie już tylko haniebnym znakiem dzisiejszej rzeczywistości”.

„Poczułem – pisze Łazarewicz – że te trzy zdania są skierowane do mnie”.

Reklama