Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Grudzień po Marcu

Jak pokolenie stanu wojennego kształtuje polską kulturę

Lista dowodów potwierdzających, że stan wojenny wraca jako centralny temat polskiej kultury, wciąż rośnie. Lista dowodów potwierdzających, że stan wojenny wraca jako centralny temat polskiej kultury, wciąż rośnie. Mirosław Gryń / Polityka
W polskiej kulturze i polityce miejsce tych, dla których formacyjnym przeżyciem był Marzec ’68, zajmują ci, którzy dojrzewali w stanie wojennym. To potężna zmiana.
Powinniśmy się spodziewać w polskiej kulturze poważnych ruchów tektonicznych.Mirosław Gryń/Polityka Powinniśmy się spodziewać w polskiej kulturze poważnych ruchów tektonicznych.

Wygląda na to, że atmosfera stanu wojennego wróciła do nas na dobre. Widać to w polityce, widać również w kulturze. Do wojennej retoryki obozu rządzącego dostosowują się obrońcy demokracji. Dostrzeże to każdy, kto przyjrzy się ikonografii protestów z ostatniego półrocza. Wiele tu cytatów z lat 80. Zapalone białe świece – znak wśród protestujących wciąż niezmiernie popularny – to przecież dosłowny cytat z najmroczniejszych epizodów historii Polski „jaruzelskiej”, choćby z pogrzebu księdza Popiełuszki. Kto nie wierzy w pokrewieństwo tych motywów, niech wykona proste ćwiczenie: porówna zdjęcia z niedawnych opozycyjnych demonstracji w obronie sądów z cmentarnymi sekwencjami „Bez końca” Krzysztofa Kieślowskiego, bodaj najbardziej przejmującego zapisu doświadczenia stanu wojennego w polskim kinie. Kłopotem będzie odnalezienie nie podobieństw, lecz różnic. Co – biorąc pod uwagę skrajnie pesymistyczny ton filmu Kieślowskiego – mówi sporo o sytuacji, w której się znaleźliśmy.

Powidoki ze stanu wojennego wróciły z dużą intensywnością po samospaleniu Piotra Szczęsnego. Oczywiście to dramatyczne wydarzenie kazało pomyśleć przede wszystkim o podobnie straceńczym geście Ryszarda Siwca z 1968 r. Ale zarazem w niepokojący sposób zaktualizowało scenariusz znany z „Małej apokalipsy” Tadeusza Konwickiego (czy wybór miejsca samospalenia, u podnóża warszawskiego Pałacu Kultury, identyczny z wyborem podpowiedzianym bohaterowi powieści, mógł być w tej sytuacji przypadkowy?). „Małą apokalipsę” opublikowano oryginalnie w 1979 r. i najpierw traktowano jako rzecz o rozkładzie PRL w czasach schyłkowego Gierka. Czytano ją jednak intensywnie później, już w stanie wojennym, w kilkudziesięciu podziemnych wydaniach, jako wizyjną zapowiedź skrajnej dystopii lat 80.

Polityka 3.2018 (3144) z dnia 16.01.2018; Kultura; s. 89
Oryginalny tytuł tekstu: "Grudzień po Marcu"
Reklama