Na naszych oczach upada mit „fanboya”, kształtujący filmową rozrywkę od kilku dekad. Powstał na fali sukcesu „Szczęk” Stevena Spielberga, widowiska z 1975 r., pierwszego filmu, który zarobił ponad 100 mln dol. i zdeterminował myślenie o masowym odbiorcy kina jako o białym nastolatku (wiek umowny, raczej emocjonalny niż metrykalny) płci męskiej, który zapłaci wyłącznie za oglądanie swojego odbicia. „Szefowie hollywoodzkich studiów, którzy są wyrośniętymi fanboyami muszą przestać używać demo młodych mężczyzn jako usprawiedliwienia dla robienia w kinie tego, co im samym się podoba” – zauważa magazyn „Variety”. A wokół przybywa płciowej i rasowej różnorodności, zarówno na wielkim, jak i na małym ekranie. Reżyserki i showrunnerki (czyli prowadzące całość serialowego przedsięwzięcia) wnoszą ją także do uznawanych dotąd za „męskie” gatunków. Najgłośniejsze przykłady z dużego ekranu to oczywiście wysokobudżetowe ekranizacje komiksów: „Wonder Woman” i „Czarna Pantera”.
Swoje dołożyła także akcja #MeToo. W wyniku wysuniętych przez wiele kobiet oskarżeń o molestowanie seksualne z karierą pożegnał się m.in. jeden z najpotężniejszych producentów w Hollywood Harvey Weinstein, a jego firma właśnie ogłasza bankructwo. Amazon Studios ogłosiło, że „rozważa” zakończenie współpracy z Woodym Allenem po tym, jak Hollywood zaczęło nagle wierzyć w głoszone od 26 lat przez adoptowaną córkę Allena i Mii Farrow Dylan (a odrzucone dwukrotnie przez sąd) oskarżenia ojca o molestowanie seksualne. Spekulacje, że Borys Szyc ma szansę zagrać rolę Romana Polańskiego w nowym filmie Quentina Tarantino o masakrze dokonanej pół wieku temu przez bandę Mansona w willi Polańskiego (śmierć poniosła m.