W ciągu 10 dni wyświetlania „Kler” obejrzało w Polsce 2 505 216 widzów. Jest to największy sukces frekwencyjny w karierze Wojciecha Smarzowskiego – łączna frekwencja „Drogówki” wyniosła milion, a jego film „Wołyń” schodził z ekranów z wynikiem prawie półtora miliona widzów. Jest to również najlepsze otwarcie polskiego kina w ciągu 30 lat, bo tylko w premierowy weekend poszło na „Kler” w Polsce prawie milion ludzi, dokładnie 935 tys. – Bardzo mnie te wyniki ucieszyły, bo one oznaczają, że trafiliśmy na ważny problem – mówi producent filmu Jacek Rzehak. Dobór oddziałujących, społecznie zaangażowanych projektów zawsze jest dla Rzehaka istotny, choć ich realizacja jest równocześnie dla niego wymagającym zadaniem: – „Kler” był bardzo trudny pod każdym względem, pracowaliśmy nad tym projektem przez pięć lat. Trudne było znalezienie koproducentów, dlatego wiele osób było w ten proces zaangażowanych. Nie udało się zebrać całej kwoty budżetu wynikowego. Nasz film nie miał również sponsora ani reklamodawcy, a ja nadal będę go spłacał ze swoich wpływów.
Jacek Rzehak (niegdyś znany choćby jako autor wczesnych tekstów grupy TSA, choć po latach nie rozwija w rozmowie tego wątku) otwarcie mówi teraz o problemach, jednak w środowisku filmowym ma opinię człowieka zapewniającego poczucie bezpieczeństwa finansowego, niezrażającego się i nastawionego koncyliacyjnie. – Nawet jak mieliśmy trudne sytuacje, to on po prostu działał. Nie obciążał mnie swoimi sprawami, nie mówił: „Nie ma kasy i w związku z tym jest 10 dni zdjęciowych mniej” – opowiada Maciej Żak, reżyser „Konwoju”, filmu o strażnikach więziennych przewożących sprawcę ciężkiego przestępstwa, którego Rzehak był producentem.