Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Dziady matek

Zaduszki i żałoba w literaturze

Co można zrobić dla zmarłych, żeby w spokoju odeszli? W różnych kulturach i wierzeniach znajdujemy różne odpowiedzi. Co można zrobić dla zmarłych, żeby w spokoju odeszli? W różnych kulturach i wierzeniach znajdujemy różne odpowiedzi. Mirosław Gryń / Polityka
Polska literatura zawsze chętnie przywoływała zmarłych. I w tym roku Zaduszki przyszły wcześniej, przynajmniej w książkach.
Literatura, która opowiada o śmierci i żałobie, nie poprzestaje na wspomnieniach.Mirosław Gryń/Polityka Literatura, która opowiada o śmierci i żałobie, nie poprzestaje na wspomnieniach.

Wystarczy policzyć, ile w ostatnim czasie ukazało się ważnych książek o żałobie i śmierci. Nagrodę Nike (a wcześniej Paszport POLITYKI) zdobyły „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” Marcina Wichy o porządkowaniu rzeczy i wspomnień po zmarłej matce. Jak mówił autor: nie chodzi o to, by żałobę odprawić i zakończyć – chodzi o to, żeby z matką być nadal. Marek Bieńczyk w „Kontenerze” nie wspomina zmarłej matki – chce, by była obecna. Janusz Głowacki w pośmiertnie wydanej książce pisze o tym, że nie pozwalał zmarłej matce odejść, przywoływał ją ciągle.

Czasem bywa odwrotnie. Zmarła matka wraca jak upiór – tak jest w wierszach Michała Szymaniaka „Dziury w policzkach”. A nowa powieść Myśliwskiego? Przecież bohater „Ucha Igielnego” ugania się za widmem kobiety z przeszłości, próbuje wyrwać ją śmierci i zapomnieniu. Polska literatura odprawia dziady, przywołuje zmarłych, jest zwrócona ku grobom. Tak jest dzisiaj i tak było wcześniej, w cieniu wojny, w PRL, zwykle w opozycji do oficjalnych obchodów i narzuconych bohaterów, odprawialiśmy naszą prywatną żałobę.

Powroty zmarłych i widm znajdziemy w twórczości Konwickiego – czasem nie wiadomo, kto jest żywy, kto martwy, czy jesteśmy w Warszawie czy w zaświatach. Nieustanne obcowanie żywych i zmarłych trwa w utworach Tadeusza Różewicza. „W moim wyobrażeniu i odczuciu – pisze Różewicz w „Przygotowaniu do wieczoru autorskiego” – są umarli, którzy odchodzą w zaświaty szybko, i są tacy, którzy opuszczają nas wolno, z ociąganiem, niechętnie. Obcują z nami po śmierci, pełni jeszcze życia, które nie stygnie (…). Gromadzą się dokoła w snach i na jawie”. To są zmarli przyjaciele, brat, matka (poświęcił jej całą książkę „Matka odchodzi”, napisaną wiele lat po jej śmierci), koledzy z partyzantki – wszyscy, którzy zginęli w czasie wojny.

Polityka 44.2018 (3184) z dnia 29.10.2018; Kultura; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Dziady matek"
Reklama