W nowojorskim domu aukcyjnym Christie’s ustanowiono najwyższą cenę za dzieło żyjącego artysty w historii. Za pracę „Rabbit” zapłacono ponad 91 mln dol. Rekord należy do amerykańskiego twórcy Jeffa Koonsa, który tytuł najdroższego artysty odebrał właśnie Davidowi Hockneyowi (rocznik 1937).
Rzeźba powstała w 1986 r. To niewielki (nieco ponad metr wysokości) królik wykonany ze stali nierdzewnej. Zdaniem międzynarodowej krytyki praca jest kamieniem milowym dla sztuki i jednym z istotniejszych dzieł lat 80. Dom aukcyjny szacował, że „Rabbit” osiągnie cenę 50–70 mln dol. Skończyło się na wyższej.
Dwa rekordy Jeffa Koonsa
W ten sposób Koons ustanowił jednocześnie dwa rekordy. Pierwszy – za najdroższą rzeźbę żyjącego artysty, który już wcześniej też należał do niego. W listopadzie 2013 r. rzeźba „Baloon Dog (Orange)” osiągnęła cenę 58,4 mln dol. Została sprzedana w tym samym nowojorskim Christie’s.
Drugi rekord to cena. W listopadzie 2018 r. za obraz Davida Hockneya „Portrait of an Artist (Pool with Two Figures)” z 1972 r. zapłacono ok. 90,3 mln dol. Tytuł najdroższego twórcy Hockney dzierżył więc tylko przez pół roku. Rynek sztuki ma, jak widać, zawrotną dynamikę.
Czytaj także: Najdroższe dzieła sztuki światowej
Rekordziści aukcji sztuki
Pierwsze trzy miejsca na liście najdrożej sprzedanych rzeźb w historii należą do tego samego rzeźbiarza – Szwajcara Alberto Giacomettiego. W tym samym domu aukcyjnym, gdzie sprzedano prace Koonsa, przed czterema laty za dzieło „L′Homme au doigt” zapłacono ponad 140 mln dol. Na kolejnych miejscach podium plasują się prace Constantina Brâncuşiego i Amedeo Modiglianiego.
Obecność tego drugiego może dziwić w zestawieniu rzeźbiarzy. Włoski artysta w istocie należy do ścisłego grona najdroższych malarzy w historii. Kilka z jego prac przekroczyło granicę 100 mln dol. Rok temu w nowojorskim Christie’s obraz Modiglianiego „Nu couché (sur le côté gauche)” osiągnął cenę ponad 157 mln dol.
Czytaj także: Jakie dzieła sztuki kupują Polacy?
Objawienie religijne
Miesiąc temu Jeff Koons wydał enigmatyczne oświadczenie prasowe – zapowiedział, że przechodzi na artystyczną emeryturę. Wszystkiemu winne „objawienie religijne”, którego ponoć doświadczył. Koons wprawił świat sztuki w konsternację, ale z jego planów wyszło niewiele, a oświadczenie okazało się żartem primaaprilisowym. Cenę za rzeźbę „Rabbit” zapewne też co niektórzy wezmą za żart. Ale nie od dziś wiadomo, że świat sztuki rządzi się swoimi prawami. Koons jest tego najlepszym (żyjącym) przykładem.
Czytaj także: Zakupowe szaleństwo na rynku sztuki