Podczas odbywającego się właśnie w Los Angeles Electronic Entertainment Expo 2019 polskie studio CD Projekt RED zapowiedziało na 16 kwietnia 2020 r. premierę swojej najnowszej gry: „Cyberpunk 2077”. Trudno mówić o miłej niespodziance. Każdy termin późniejszy niż przyszłoroczna wiosna byłby już znaczącym opóźnieniem. A to mogłoby się odbić na wielkości sprzedaży.
„Cyberpunk” czekał na domknięcie historii „Wiedźmina”
CD Projekt RED zaanonsował „Cyberpunk 2077” już siedem lat temu (maj 2012), deklarując, że akcja będzie osadzona w uniwersum popularnej planszowej gry RPG „Cyberpunk 2020” (1988). Napisana przez Mike’a Pondsmitha, prezentująca dystopijny, brutalny świat przyszłości niczym z kart powieści Williama Gibsona („Neuromancer”, „Graf Zero”, „Mona Liza Turbo”), cieszyła się dużą estymą także w Polsce. Pondsmith udzielił grze oficjalnego błogosławieństwa, obiecał merytoryczne wsparcie, a fani uniwersum cmokali z satysfakcją nad atencją twórców efektownego trailera (styczeń 2013), w którym doświadczone oko mogło zauważyć wiele odniesień do realiów „Cyberpunka 2020”.
Później jednak wokół gry zapanowała cisza. Popularność zdobył ponury, nieunikniony żart, że planowany rok premiery „Cyberpunka 2077” CD Projekt RED podał przecież w tytule. Znakomity „Wiedźmin 3: Dziki Gon” na pewien czas rozładował napięcie, ale przecież od premiery trzeciej części przygód Geralta z Rivii minęły w maju już cztery lata, a od premiery ostatniego dodatku do tej gry: „Krew i wino” – rok mniej.