Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Przewodnik po Pomylonii

Przewodnik po krainach wyobrażonych

W oryginalnym wydaniu „Słownika...”  było tylko jedno hasło związane z literaturą polską: Sanatorium pod Klepsydrą. Na fot. kadr z filmu Wojciecha Jerzego Hasa. W oryginalnym wydaniu „Słownika...” było tylko jedno hasło związane z literaturą polską: Sanatorium pod Klepsydrą. Na fot. kadr z filmu Wojciecha Jerzego Hasa. Archiwum Filmu / Forum
Legendarny „Słownik miejsc wyobrażonych” wreszcie ukazał się po polsku. Czyta się go z dziką przyjemnością.
PIW

A może byśmy odwiedzili Pomylonię albo Pępek otchłani, Jakowprzódy czy Nigdziebądź? A może wycieczka do Prawieku? Są tu miejsca znane, jak Kraina Oz, Narnia, Hogwart, ale większość będzie odkryciem. „Słownik miejsc wyobrażonych” ma w polskiej wersji 1001 stron, jak baśnie z 1001 nocy. Po angielsku miał trzy wydania (z 1980, 1987 i 1999 r.) i mnóstwo wznowień – zapoczątkował modę na rozmaite atlasy oraz słowniki wymyślonych krain (w Polsce mamy własnego specjalistę od nieistniejących książek, Pawła Dunina-Wąsowicza). W każdym języku, na który został przełożony, tom rozrastał się o lokalne przykłady. I tak jest też w polskiej wersji, która powstawała długo – jeden z tłumaczy, Piotr Bikont, zmarł już kilka lat temu. Cud, że się w końcu ukazała: „Opanowało nas bowiem w pewnym momencie przeświadczenie, iż polska edycja słownika nie powstanie nigdy” – czytamy w nocie. Jednak udało się, można wziąć do ręki wielki tom, ale nie jest to wersja ostateczna.

XIX-wieczny bedeker

Ten słownik należy do książek, które nigdy nie będą ukończone. Odkąd ukazało się pierwsze wydanie, czytelnicy pisali do autorów w sprawie miejsc pominiętych – wiele z tych poprawek uwzględnili w kolejnych wydaniach. „Świat wymyślony nieustannie się rozrasta i co roku na kartach książek rodzą się nowe kontynenty umysłu” – pisze w przedmowie Alberto Manguel. A miała to być niewielka książeczka, na pomysł której wpadł drugi z autorów, Gianni Guadalupi, kiedy obaj mieli po dwadzieścia parę lat. Wymyślili, że napiszą przewodnik turystyczny po miejscach znanych tylko z literatury. Rzecz miała przypominać XIX-wieczny bedeker – uprzedzali, czego mogą się spodziewać podróżni na wyspie Kirke czy na Wyspach Szczęśliwych. Wykluczyli wszystkie krainy pozaziemskie – piekła, niebo, krainy z przyszłości i inne światy.

Polityka 39.2019 (3229) z dnia 24.09.2019; Kultura; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Przewodnik po Pomylonii"
Reklama