Wykład noblowski odbywa się w Akademii Szwedzkiej w sali, w której co roku ogłasza się werdykt – w tle są te słynne drzwi, tym razem zamknięte. Jest i balkon, na którym bardzo rzadko pojawia się król z rodziną. Na tegorocznych wykładach go nie było. Najpierw publiczność czekała, zerkając na siebie nawzajem. Byli goście Akademii, goście Petera Handkego (wśród nich reżyser Emir Kusturica) i goście Olgi Tokarczuk.
Podniosłą ciszę i powagę na chwilę rozładował dzwoniący znienacka telefon. Potem otworzyły się drzwi i weszli członkowie Akademii i wreszcie dwoje noblistów wprowadzonych przez sekretarza. Olga Tokarczuk przemawiała pierwsza. I tu wzruszenie – język polski, który wybrzmiewał w tej sali. Można było wyobrazić sobie w tym samym miejscu Miłosza i Szymborską. Oprócz głosu Tokarczuk słychać było szelest przewracanych kartek, bo każdy mógł śledzić wykład w swoim języku.
Tokarczuk o świecie we fragmentach
Wykład Olgi Tokarczuk nie miał transmisji telewizyjnej, ale w dzisiejszych czasach to nie przeszkodziło, żeby była dobrze słyszana w Polsce. Ludzie dzielili się transmisją na YouTube, słuchali w TOK FM, oglądali na Onecie i innych portalach, a potem dzielili się fragmentami mowy. Tekst okazał się rewelacyjnie pojemny. To wielka sztuka, że bardzo różni czytelnicy mogli się w nim odnaleźć, różne jego fragmenty poruszały czułe struny, choćby połączenie literatury i właśnie czułości: „Literatura jest zbudowana na czułości wobec każdego innego od nas bytu. To jest podstawowy psychologiczny mechanizm powieści.