„Polityka” prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Wybory to fasada

Edward Norton o „Osieroconym Brooklynie” i fasadowych wyborach

Edward Norton w filmie „Osierocony Brooklyn”. Edward Norton w filmie „Osierocony Brooklyn”. materiały prasowe
Ludzie najczęściej nie mają pojęcia, kto pociąga za sznurki – mówi Edward Norton, odtwórca głównej roli, reżyser, scenarzysta i producent dramatu sensacyjnego „Osierocony Brooklyn”.
Edward NortonWarner Bros. Edward Norton

JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Walczył pan o realizację „Osieroconego Brooklynu” kilkanaście lat. Co takiego zawiera ta historia, że warto było jej poświęcić aż tyle czasu?
EDWARD NORTON: – Zaciekawiła mnie postać detektywa cierpiącego na zespół Tourette’a – mimowolnie powtarzającego zasłyszane słowa i dźwięki, zmagającego się z niekontrolowaną chęcią przeklinania oraz dotykania wszystkiego. Nigdy nie grałem kogoś z taką przypadłością. Czułem, że to jest wyzwanie. Druga sprawa to intrygujący portret czarnego charakteru. Osadzona w latach 50. fabuła książki Jonathana Lethema, na której kanwie powstał scenariusz i film, inspirowana jest budzącą do dziś kontrowersje działalnością Roberta Mosesa, być może największego amerykańskiego wizjonera i urbanisty, głównego architekta Nowego Jorku, nazywanego dwudziestowiecznym Haussmannem.

Los Angeles miało swojego Williama Mulhollanda. Dzięki zaprojektowanemu przez niego systemowi akweduktów miasto błyskawicznie się rozwinęło. Robert Moses miał swoje imperium nieruchomości i zupełnie inną wizję planowania przestrzennego. Stawiał na budowę mostów, tras ekspresowych i autostrad. Co w tym złego?
Moses zbudował największe miasto na świecie. Doprowadził do rozkwitu i upadku modernistycznego Nowego Jorku. Stworzył m.in. Lincoln Center i siedzibę ONZ, Jones Beach i Central Park, autostradę Long Island i Triborough Bridge – most, który połączył trzy dzielnice: Manhattan, Bronx i Queens. W 1922 r. tereny zielone w Nowym Jorku były nieliczne. A gdy ustępował ze stanowiska w 1968 r. po dekadach jego rządów, nowych placów zabaw i parków miejskich były już setki. Pracował z oszałamiającą szybkością, nie pobierając żadnego honorarium ani stałej pensji. Wszystkie potrzebne mu środki czerpał z funduszu powierniczego swoich rodziców z Connecticut.

Polityka 51.2019 (3241) z dnia 17.12.2019; Kultura; s. 146
Oryginalny tytuł tekstu: "Wybory to fasada"
Reklama