Tegoroczne wydarzenia siłą rzeczy porównywano z tymi sprzed 23 lat, znanymi ze zdjęć i relacji. O tym, jak Wisława Szymborska paliła z królem papierosa, krążą legendy nawet wśród akademików. Paliła też, wbrew regulaminowi, przed i po wykładzie. Tymczasem Olga Tokarczuk nie mogła spokojnie wypalić papierosa przed Grand Hotelem, bo natychmiast zbiegali się łowcy autografów i zdjęć.
Szymborska pomyliła się w ukłonach, wywołując rzęsiste brawa – Tokarczuk udało się nie pomylić. Pisarka nie zajęła słynnego noblowskiego apartamentu na siódmym piętrze Grand Hotelu (było dwoje noblistów literackich i jeden apartament). Nie została też przyłapana na zdjęciu w hotelowym szlafroku. Szymborska zmieniła żelazny harmonogram tygodnia noblowskiego. Tokarczuk również nie była w stanie spełnić wszystkich zobowiązań, niektóre – tak jak ważne spotkanie z dziećmi z dzielnicy emigrantów Rinkeby – udało się zorganizować nieco później. Okazało się jednak, że to naginanie i lekkie łamanie protokołu nie kończy się skandalem. Agnieszka Holland na bankiecie fotografowała króla Karola XVI Gustawa, a Tokarczuk swobodnie z nim rozmawiała, idąc w orszaku w sztokholmskim ratuszu. To właśnie rozmowy z królem (tym samym!) tak bardzo obawiała się Szymborska. Tokarczuk była z niej bardzo zadowolona. Tłumacze, którzy obserwowali transmisję, zastanawiali się cały czas, co też Olga Tokarczuk z takim przejęciem mówiła królowi? Otóż namawiała go do zaprzestania polowań.
Był też moment grozy – gdy w zamieszaniu zniknął medal noblowski. Kiedy po ceremonii podeszła do Tokarczuk z gratulacjami rodzina (grupę Tokarczuk tworzyli: mąż Grzegorz Zygadło, syn Zbyszko Fingas, psycholog z wykształcenia, jego partnerka, tłumaczka z czeskiego Anna Wanik, asystentka Iryna Wikyrczak, Ireneusz Grin, dyrektor Wrocławskiego Domu Literatury, z córką, i reżyserka Agnieszka Holland), okazało się, że medal zniknął.