Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Romuald Lipko, czyli melodysta. Wiedział, jak trafić w gust

Romuald Lipko Romuald Lipko Krzysztof Jarosz / Forum
O takich jak on w krajach anglosaskich mówiło się melody makers – chodzi o rzadki talent w układaniu melodii, które szybko i głęboko zapadają w pamięć.

Na wieść o śmierci Romualda Lipki w niemal wszystkich wyrażonych ad hoc wspomnieniach wymienia się największe skomponowane przezeń przeboje Budki Suflera: „Jolka, Jolka, pamiętasz...”, „Takie tango”, „Bal wszystkich świętych”, a także te śpiewane przez Izabelę Trojanowską, Urszulę, Annę Jantar, Zdzisławę Sośnicką. O takich jak on w krajach anglosaskich mówiło się melody makers, co de facto oznacza coś więcej niż dosłowny „twórca melodii” – chodzi raczej o rzadki talent w układaniu melodii, które szybko i głęboko zapadają w pamięć słuchacza. Kimś takim byli John Lennon i Paul McCartney, Burt Bacharach, a w odleglejszej przeszłości nasz Jerzy Petersburski.

Romuald Lipko trafiał w gust mas

Kiedyś na festiwalu opolskim, już po ukazaniu się największych hitowych albumów Budki Suflera – „Nic nie boli tak jak życie” (milion sprzedanych egzemplarzy) i „Balu wszystkich świętych” – zadałem Romualdowi Lipce pytanie, czy jako tak sprawny kompozytor nie zaryzykowałby z muzyką nieco ambitniejszą artystycznie i bliższą nowym prądom. Odpowiedział, że stara się jak najlepiej robić akurat to, co ludziom się podoba.

Czytaj też: Dzieje rocka w czasach PRL

Rzeczywiście, Lipko niemal zawsze bezbłędnie trafiał w gust masowej publiczności. Dodajmy, bo to ważne: polskiej publiczności, z której znakomita większość nie oczekuje muzycznej rewolucji i ma wyraźne upodobanie do melodyjnej rzewności, nienatarczywego rytmu i odrobiny patosu.

Reklama