Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

O klasyce do smartfona. Masecki koncertuje z domu

O cyklu koncertów w streamingu, klasyce z XVIII w., muzyce międzywojennej Warszawy i życiu w czasie pandemii opowiada pianista i kompozytor Marcin Masecki.

Marcin Masecki z domuFacebookMarcin Masecki z domu

JAKUB KNERA: – Skąd masz koszulkę Chopina, w której grałeś muzykę Bacha w cyklu „Masecki z domu”?
MARCIN MASECKI: – Zrobiłem sobie! Szukałem takiej, ale nie znalazłem. Chyba świat nie jest na nie jeszcze gotowy.

Na razie można kupić koszulki zespołów metalowych albo alternatywnych, więc jest to pole do zagospodarowania. Skąd pomysł na cykl domowych koncertów?
Zaproszenie przyszło od Natalii Korczakowskiej, dyrektorki artystycznej Teatru Studio i mojej wieloletniej znajomej. Gdy z powodu pandemii zamknął się świat, zacząłem myśleć, jak działać internetowo. Miałem rozmowę z kilkoma podmiotami, ale z Teatrem Studio działam od lat, więc to był prosty wybór.

To twoja reakcja na pandemię? Jesienią wydaliście „Płytę z zadrą w sercu”, drugi album Jazz Band Młynarski-Masecki, a na wiosnę mieliście grać trasę koncertową. Udało się tylko w Filharmonii Narodowej.
Trasa miała być kolorowa, a kiedy okazało się, że się nie odbędzie, byliśmy bardzo przygnębieni. Mieliśmy grać m.in. w NOSPR w Katowicach, Narodowym Forum Muzycznym we Wrocławiu czy w Filharmonii Szczecińskiej. To przygnębienie to uniwersalny problem, zwłaszcza w środowisku scenicznym i estradowym – jesteśmy uzależnieni od kontaktu z ludźmi. Jednocześnie zaczęliśmy główkować, jak odnaleźć się w tych realiach.

Jak się odnajdujesz? Mieszkasz w Berlinie – skorzystałeś już z rządowego systemu wsparcia, o którym nawet w Polsce jest bardzo głośno?

Reklama