Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Gwiazda literatury, kumpel z palarni. Grało się w nogę w redakcji

Jerzy Pilch, gwiazda literatury, kumpel z palarni

Jerzy Pilch Jerzy Pilch Michał Mutor / Agencja Gazeta
Podobnie jak w prozie Jurek nigdy w rozmowach nie zdradzał cienia wulgarności, choć swoim zwyczajem lubił od czasu do czasu posłużyć się ironią, której zresztą był mistrzem.

To oczywiste, że w moich osobistych wspomnieniach Pilchowa chronologia zaczyna się od gali Paszportów „Polityki” w styczniu 1999 r. Dobrze ją pamiętam, bo jako odpowiedzialny w imieniu redakcji za dziedzinę „rock – pop – estrada” wręczałem Paszport Kazikowi Staszewskiemu, który wcześniej konsekwentnie odmawiał przyjmowania jakichkolwiek nagród. No i pamiętam Jurka, sympatycznego, choć też lekko zdystansowanego do tej dość skromnej ceremonii, urządzanej jeszcze wtedy w Teatrze Małym. W przeciwieństwie do Kazika Jurek nie miał nic przeciwko przyjmowaniu należnych honorów, a kiedy niedługo po rzeczonej gali przyszedł do zespołu „Polityki”, błyskawicznie stał się znakomitym kumplem, z którym w redakcyjnej palarni rozprawialiśmy o różnych sprawach tego świata.

Ostatni felieton: Raczej nie staniemy się lepsi

Gwiazda literatury, objawienie felietonistyki

Oczywiście już wtedy Jurek uchodził za gwiazdę nowej literatury, no i niewątpliwe objawienie felietonistyki. Przeniesienie jego felietonu z „Tygodnika Powszechnego” do „Polityki” stało się doniosłym wydarzeniem komentowanym nie tylko w środowiskach wyspecjalizowanych, ale właściwie wszędzie, gdzie byli ludzie czytający prasę i książki.

Przekonałem się o tym choćby w Elblągu, gdzie w gościnnych murach Biblioteki im. Norwida prowadziłem Salon „Polityki”. Jurek był pierwszym literackim gościem Salonu, tuż po jego starcie, na jesieni 2003 r.

Reklama