To nie fantastyka, to rzeczywistość. W 2019 r. pochodząca z Korei Południowej Jang Ji-sung spotkała się ze swoją siedmioletnią córką Nayeon, która zmarła trzy lata wcześniej. Spotkała się w wirtualnej rzeczywistości, widząc ją – jej komputerowo wygenerowanego awatara – poprzez gogle VR. Wszystko rejestrowały kamery The Munhwa Broadcasting Corporation na potrzeby dokumentu „I Met You” – raz widzieliśmy samotną matkę na zielonym tle sceny VR, raz przenosiliśmy się do wirtualnej rzeczywistości, gdzie obok kobiety stał awatar Nayeon. Jang Ji-sung z początku nieustannie płakała, powtarzała, że chciałaby dotknąć córki. W napisanym później wpisie blogowym stwierdziła jednak, że całe to doświadczenie było dobre, określając je jako „sen, który zawsze chciała śnić, ale nie mogła, bo w jej snach Nayeon się nie uśmiechała, a tylko patrzyła z wyrzutem”. Awatar był radosny, a uśmiech cyfrowej córki po jakimś czasie udzielił się matce.
Firmy takie jak HereAfter czy Eternime już od jakiegoś czasu pracują nad tym, byśmy – jak to ujmują marketingowcy pierwszej z nich – „nigdy nie stracili ukochanej osoby”. Wykorzystują one sztuczną inteligencję (AI), by tworzyć cyfrowe kopie ludzi mające przeżyć swoje oryginały i dawać rodzinom pewną ulgę po ich odejściu. Neurobiolog prof. Michael Graziano z Uniwersytetu w Princeton w wywiadzie dla „DELL Technologies” uznał to za współczesną wersję odwiecznych tradycji upamiętniania zmarłych. Coś jak przeglądanie albumu ze starymi zdjęciami.
Kolejny krok? Rosyjski startup Promobot oferuje personalizowane roboty-klony ludzi (Robo-C) mające odwzorowywać wygląd i osobowość danej osoby. Oczywiście wszystkie te technologie są w bardzo wstępnej fazie – produkt HereAfter to po prostu spersonalizowana wersja chatbota niczym z automatycznego centrum obsługi klienta, a ograniczonemu motorycznie i językowo Robo-C daleko jest do człowieka i nikogo na tę kopię się nie nabierze.