Kiedy po bójce wracała do domu, dziadkowie i mama od razu wiedzieli, co się stało. – A mama mnie zawsze pocieszała – mówi Emose Uhunmwangho, dziś 36-letnia aktorka i wokalistka Teatru Capitol we Wrocławiu, związana z tą sceną od ponad 10 lat.
Nie wpadała w furię. Biła się, żeby wiedzieli, że się nie daje. Reagowała, jak się gapili albo wołali i wyzywali. – Sprawa była załatwiona od ręki i można było się bawić dalej – wspomina.
To w podstawówce zdała sobie sprawę, że nie uda jej się wszystkim oddać. – Nie jestem obojętna na nieprzyjemne komentarze, ale wiem, że wynikają chyba z jakiegoś głębokiego nieszczęścia, niekochania siebie i strachu – tłumaczy Emose Uhunmwangho i po chwili milczenia przyznaje, że ludzi trzeba edukować, a nie potępiać czy nimi gardzić. I przywołuje rycinę Francisco Goi – tę najbardziej znaną – „Gdy rozum śpi, budzą się demony”. – Trzeba rozbudzać rozum, żeby nas te demony nie straszyły – przekonuje. Bo przecież miała szczęśliwe dzieciństwo. Pełne miłości i akceptacji w domu, a że nie wszyscy wokół rozumieli, że wcale nie jest inna?
Miasto
Nie lubi swojego rodzinnego miasta, w notkach biograficznych nie wymienia jego nazwy. Kiedy ta nazwa padnie jednak w rozmowie, po kilku godzinach Emose Uhunmwangho napisze w mailu: „Nie chcę robić z Koszalina jakiejś mekki zła. To byłoby generalizowanie. Nie przepadam za tym miastem ze względu na moje wspomnienia, ale pracuję nad tym, żeby nie taplać się w przeszłości jak jakaś męczennica. Nie lubię tego. Uważam, że trzeba to przepracować. Poza tym Koszalin nie jest jedynym miejscem, gdzie ludzie reagowali w specyficzny sposób na inność. Jest jednym z wielu. Nie chcę więc wsadzać wszystkich mieszkańców do jednego wora.