W internecie poruszenie. Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej ogłosiła nowe zasady kwalifikacji do nagrody za najlepsze dzieło, kładąc nacisk na reprezentację grup mniejszościowych i ich różnorodność zarówno w opowiadanych historiach, jak i w samym kinowym przemyśle. Z punktu widzenia widza wiele się nie zmienia, ale żeby się o tym przekonać, trzeba uważnie te wymogi przeczytać.
Akademia ma wymagania
Akademia nowe przepisy tłumaczy pragnieniem odwzorowania coraz większej różnorodności samych widzów – znów wyciąga rękę w stronę innych grup niż biali mężczyźni (przedstawiciele tej grupy dominują zarówno w gronie nominowanych, jak i zwycięzców). Podobne zmiany wdraża od momentu, gdy okazało się, że większość członków gremium to biali mężczyźni po sześćdziesiątce.
Aby film został nominowany w jednej z 24 kategorii (przepisy dotyczą tylko kategorii „najlepszy film”, nie wszystkich), musi spełnić dwa z czterech standardów zaproponowanych przez Akademię. Każdy z nich dzieli się na kryteria. Żeby spełnić wymogi, nie trzeba spełniać wszystkich kryteriów. Innymi słowy: Akademia już na wstępie dopuszcza, że filmy nie będą realizować wszystkich wytycznych. Do tego podkreśla, że animacje, dokumenty czy filmy nieanglojęzyczne, które chciałyby startować po nominację w tej najważniejszej kategorii, będą oceniane indywidualnie. Mogą z ulgą odetchnąć ci, którym wydaje się, że zamknięto drzwi produkcjom realizowanym poza Stanami Zjednoczonymi – akademicy zdają sobie sprawę, że różne kraje produkują filmy w różny sposób.