Kultura

Był gigantem kina. Co miał w sobie Sean Connery?

Sean Connery (1930–2020) Sean Connery (1930–2020) Mary Evans Picture Library / Rights Managed / Forum
Układał cegły na budowach, polerował trumny, reprezentował Szkocję w zawodach kulturystycznych i stamtąd trafił do kina. Większość jego filmów okazała się hitami.

Sean Connery, najsłynniejszy odtwórca Jamesa Bonda, zmarł w wieku 90 lat. Był jedną z najpopularniejszych i najdłużej utrzymujących się na szczycie hollywoodzkich gwiazd. Zdobył Oscara i wiele innych nagród. W 2000 r. królowa Elżbieta II przyznała mu tytuł szlachecki, a miarą jego charyzmy było m.in. to, że nawet jako już bardzo dojrzały mężczyzna wciąż uchodził za symbol seksu. Jego kariera trwała ponad 40 lat. Debiutował w połowie lat 50. w kryminałach klasy B. Ostatni raz wystąpił na dużym ekranie 13 lat temu w „Lidze niezwykłych dżentelmenów”.

Miał plebejskie pochodzenie. Jego ojciec zarabiał jako kierowca ciężarówki, matka była sprzątaczką. Nie lubił się uczyć. Jako 17-latek zaciągnął się do marynarki, a po zwolnieniu z wojska z powodu choroby wrzodowej imał się wielu prac niewiele mających wspólnego z aktorstwem. Układał cegły na budowach, polerował trumny, był ratownikiem. W 1950 r. reprezentował Szkocję w zawodach kulturystycznych i stamtąd trafił do kina.

Czytaj też: Sensacyjne kulisy „Spectre”

Wielkie role Seana Connery′ego

Zanim przyszła pora na Bonda w „Doktorze No”, urodzony w Edynburgu Connery grał głównie w brytyjskich filmach sensacyjnych, próbował również sił jako amant u boku Lany Turner („Inne miejsce”) i śpiewał z akcentem zbliżonym do irlandzkiego („Darby O’Gill and The Little People”). „Doktor No” (1962) uczynił z niego gwiazdę. Prezentował solidną męskość, dziś powiedzielibyśmy, że Bond w jego wykonaniu niebezpiecznie blisko ocierał się o maczyzm. Ale dzięki wrodzonemu wdziękowi i poczuciu humoru rozładowywał brutalność superszpiega, czyniąc go postacią intrygującą i nieprzewidywalną. Za piąty film z serii, „Diamenty są wieczne”, otrzymał rekordową gażę – ponad milion dolarów (zaczynał od skromnego honorarium 30 tys. dol.), mimo to w latach 70. zrezygnował z grania agenta 007, próbując sił w nieco bardziej ambitnym i wymagającym repertuarze.

Coś odmiennego zaprezentował już we „Wzgórzu” Sidneya Lumeta (1965), antywojennym manifeście o buncie w obozie karnym w północnej Afryce w czasie II wojny światowej, gdzie wcielił się w odważnego i uczciwego sierżanta odmawiającego poprowadzenia oddziału do samobójczego ataku. W „Nietykalnych” (1987) przyćmił takie sławy jak De Niro czy Kevin Costner. Chociaż jego rola zmęczonego światem gliniarza (za którą otrzymał Oscara) była drugoplanowa, to publiczność zapamiętywała przede wszystkim jego błyskotliwe, ironiczne odzywki w stylu: „On posyła jednych z naszych do szpitala, my posyłamy jednego z jego ludzi do kostnicy”. Spośród blisko stu ekranowych występów godną zapamiętania pozostanie też kreacja brata Wilhelma z Bascerville w ekranizacji powieści Umberto Eco „Imię róży” (dostał za nią nagrodę BAFTA). Oraz ojca Indiany Jonesa w trzecim filmie o przygodach słynnego archeologa granego przez Harrisona Forda.

Odszedł gigant kina

Większość filmów z jego udziałem okazało się wielkimi hitami, a on sam bywał nazywany aktorem z licencją na zarabianie. Zagrał m.in. w „Polowaniu na Czerwony Październik”, króla Ryszarda w „Robin Hoodzie: Księciu złodziei”, króla Artura w „Rycerzach króla Artura”, niezłomnego kapitana w „Twierdzy”. Próbował również sił jako reżyser. W 2005 r. ogłosił przejście na emeryturę. Kilka lat później opublikował autobiografię „Being a Scot”.

Był dwukrotnie żonaty. Z aktorką Diane Cilento rozwiódł się w 1973 r. Dwa lata później poślubił malarkę Micheline Roquebrune. Daniel Craig, obecny odtwórca Bonda, nazwał go jednym z gigantów kina. Zmarł we śnie podczas pobytu na Bahamach.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną