Około 5 tys. osób śledziło wirtualne spotkanie z Margaret Atwood, które zorganizował Festiwal Literacki Sopot 20 stycznia. Rozmowę prowadziła Sylwia Chutnik. Autorka „Opowieści podręcznej” i dwukrotna laureatka Nagrody Bookera zaczęła od nadziei i znalazła do niej aż trzy powody.
– Jestem pod wrażeniem tempa, w jakim stworzono szczepionkę, wiele rządów zaczyna kryzys klimatyczny traktować poważnie, liczę też na administrację Bidena. Ale zaraz potem mówiła o tym, co nam grozi: – Jeśli zabijemy oceany, będzie to koniec naszego gatunku, bo to one produkują większość tlenu, którym oddychamy – mam nadzieję, że to zostanie zrozumiane. Ważne jest wspólne działanie. Jeśli tego nie zrozumiemy, nie będzie niczego, również literackich festiwali. Zwracała też uwagę, jak ważna jest praca oddolna – to samorządy muszą prowadzić „zieloną” politykę.
Czytaj też: Czy słowo Margaret Atwood stanie się ciałem?
Oparci na ramionach pisarzy
Sylwia Chutnik wspomniała oczywiście o demonstracjach Strajku Kobiet, na których pojawiały się osoby przebrane za podręczne, symbol opresji kobiet. Pytała, jak wyglądałby świat, którym rządziłyby kobiety. Atwood na to przypomniała, że kobiety też głosowały na Trumpa. Nie mówią jednym głosem. Ale są przykłady kobiecych rządów, choćby w Nowej Zelandii, które dowodzą, że lepiej rozwiązują problemy, mają większe doświadczenie w troszczeniu się o dzieci i osoby starsze.
Rozmowa zeszła oczywiście na literaturę. Chutnik pytała m.in. o moment, kiedy pisarka traci kontrolę nad bohaterami: – Nigdy nie planuję wcześniej, co napiszę, bo wiem, że to się nie sprawdzi. Autorzy kryminałów mówią, że wiedzą, jakie będzie zakończenie, ja nie. Patrzę, co się będzie działo. Opowiadała, że inspiracją może być wszystko: – Każdy pisarz jest najpierw czytelnikiem. Wszyscy opieramy się na ramionach pisarzy, których czytaliśmy, tych, których lubiliśmy. Każdy pisarz jest tym, co przeczytał. I nie wiadomo, kiedy jakieś przedmioty, sceny, wspomnienia staną się inspiracją. Czasem, opowiadała, we śnie przychodzą niespodziewane odpowiedzi i rozwiązania. No i nie zawsze jesteśmy zadowoleni z tego, co piszemy.
Elisabeth Moss: Chciałam się zemścić za każdego sukinsyna
– Wielkim przyjacielem pisarza jest kosz na śmieci. Nie mają go śpiewacy operowi, a my na szczęście możemy z niego korzystać – dodała, zauważając, że dla wielu pisarzy inspiracją i rodzajem natchnienia bywają opowieści babć lub innych osób. „Opowieść podręcznej” też, jak się okazuje, jest oparta na wielu zasłyszanych historiach. – Spotkałam ludzi, którzy brali udział w ruchu oporu, jedna z nich była Polką. Modliła się, żeby nie stać się bohaterką. Bo sytuacje, w których możemy wykazać się bohaterstwem, są ekstremalne i straszne. Sama Atwood w dzieciństwie słuchała opowieści osób, które uciekły z Polski w czasie okupacji i trafiły do Kanady. To byli jej sąsiedzi.
Czytaj też: Jak z powieści zrobić serial
Pandemia, nudny serial?
Chutnik pytała też o prokrastynację i sposoby radzenia sobie z nią. Atwood zaproponowała robienie listy, na której powinny się znaleźć trzy rzeczy, które mamy do zrobienia danego dnia. Na jej liście spraw najważniejszych są: klimat, prawa kobiet i swoboda wypowiedzi. Kilka razy podkreślała, że nie można kontrolować pisarzy i artystów, mówić im, co powinni robić. Nie mogą tworzyć w reżimie. I zawsze warto o tym przypominać rządzącym.
Wspominała też swoje dziecięce lektury, przede wszystkim baśnie braci Grimm, którym zarzucano, że są zbyt okrutne. Nie okazały się przerażające dla niej ani dla jej rodzeństwa. – Ciekawe, że nie są antykobiece, wiele z nich ma silne kobiece bohaterki i są opowiadane z kobiecej perspektywy.
Atwood mówiła wreszcie o tym, że ludzie potrzebują długich opowieści. Świadczą o tym i opasłe tomy, i długie seriale, które chętnie oglądamy. A to, czym teraz żyjemy, nie jest na razie tak ciekawe. – Pandemia to bardzo nudny serial. Wywołuje poczucie zagrożenia, ale mało się dzieje. Utrzymanie zainteresowania jest trudne. Jak sprawić, żeby była to historia intersująca? To zadanie dla opowiadaczy historii.
Atwood zakończyła nawiązaniem do „Umarłej klasy” Kantora, która może być jej zdaniem inspiracją dla dzisiejszych twórców. Spotkanie było jednorazowe, nie można już go zobaczyć. Pozostaje czekać na inne takie okazje w Polsce i na żywo.