ALEKSANDER ŚWIESZEWSKI: Czy w ogóle brałaś zwycięstwo pod uwagę? A może wiadomość o wygranej w konkursie Artystyczna Podróż Hestii była jak grom z jasnego nieba?
JULIA WORONOWICZ: Nie myślałam za dużo o tym, że mogę wygrać. Słyszałam, że praca się wyróżnia i nie trzeba czytać opisu, żeby zrozumieć, o co w niej chodzi – ale nie brałam tego aż tak na poważnie. Bardzo się cieszę i jestem niezmiernie wdzięczna za podwójne wyróżnienie.
Tytuł laureatki zapewniła ci praca wideo „Kwiatuszku”. Na filmie okładasz pięściami i pałką worek treningowy, który wygląda jak stokrotka. Co chcesz przekazać?
Pierwszym skojarzeniem, które zainspirowało mnie do zrobienia pracy, jest powiedzenie, że kobiety nie można uderzyć nawet kwiatkiem. Chodziło o to, żeby przewrócić cały ten frazes, że jesteśmy takie delikatne i potrzebujemy pomocy, do góry nogami. Że kobieta jest istotą bardzo kruchą i sama nie da sobie rady. Ubrana niepozornie w białą sukienkę uderzam właśnie w to zdanie: w powód traktowania mnie niepoważnie. Chciałam w niezbyt pompatyczny sposób zwrócić uwagę na stereotypowe traktowanie kobiet. Umniejszanie ich siły fizycznej, psychicznej, a także w wymiarze społecznym.
Czytaj też: „Jesteśmy obecni”. Finałowa wystawa APH
Symbolicznie uderzasz w stereotyp?
Oczywiście można tak powiedzieć. Wideo kończy się w ten sposób, że uderzam, ale ostatecznie nie rozwalam stereotypu. Jest to myślenie głęboko zakorzenione w naszej kulturze.