„Andrzej wie lepiej” – karteczki takiej treści mieli sobie przekazywać 20- i 30-letni koledzy Andrzeja Chyry na planie serialu, w którym gra ich profesora. To miała być reakcja na uwagi warsztatowe, jakich udzielał im doświadczony aktor. Tę historię 56-letni Chyra przytacza w niedawnym wywiadzie opublikowanym w „Gazecie Wyborczej”, mówi tam wprost o swoich odczuciach: „Myślę, że my, pokolenie dziadersów, idziemy powoli do odstrzału. Pokolenie trzydziestolatków będzie strzelało do nas jak do kaczek”.
Tak między innymi Chyra skomentował ujawnienie w mediach społecznościowych wybuchów złości Jacka Poniedziałka podczas prób do spektaklu „Powrót do Reims” w reż. Katarzyny Kalwat w warszawskim Nowym Teatrze, którego obaj z Chyrą są etatowymi aktorami. Ofiarą ataków Poniedziałka był młody aktor Yacine Zmit. Chyra ataki umniejsza, a ich ujawnienie umieszcza w kontekście wygasających za rok kontraktów dyrektorskich w kilku stołecznych teatrach, w tym zarządzającej Nowym Teatrem Karoliny Ochab. Ratusz może przedłużyć kontrakty albo ogłosić konkursy.
Nowy Teatr w czerwcu dał przełożoną o ponad rok premierę „Odysei. Historii dla Hollywoodu” w reż. Krzysztofa Warlikowskiego, inspirowanej eposem Homera i reportażami Hanny Krall o wojennych losach Izoldy Regensberg. Kobiety są tu silniejsze niż męscy bohaterowie, ale nad całością wisi pytanie o to, jak opowiadać o przeszłości, żeby oddać jej sprawiedliwość, a jednocześnie znaleźć posłuch u współczesnych. Jednym z bohaterów jest grany przez Andrzeja Chyrę Martin Heidegger, wybitny filozof, który poparł nazizm i antysemityzm. Aktor zaczyna go grać jako ujmującego, starszego mężczyznę, a kończy – jadąc łotrem, wygłaszając fragment monologu szekspirowskiego Ryszarda III tonem Hitlera z wieców nazistowskich.