Wciąż jest nowoczesny
Rozmowa z Zygmuntem G. Barańskim, wybitnym znawcą Dantego Alighieri, średniowiecznego pisarza i celebryty
JAKUB MEJER: – 700 lat temu umarł na malarię Dante Alighieri. Kim był w momencie śmierci?
ZYGMUNT G. BARAŃSKI: – Najbardziej znanym intelektualistą i pisarzem swoich czasów.
Co to właściwie znaczyło w późnym średniowieczu?
W średniowieczu tylko mała część społeczeństwa, elity, była piśmienna. To się zaczynało zmieniać, szczególnie w regionach Włoch, z którymi związany był Dante: centralnej ich części, z Florencją, i północno-wschodniej, z Rawenną, w której umarł. Zmniejszał się analfabetyzm, także pośród kobiet – to dlatego Boccaccio nieco później mógł stwierdzić, że jego „Dekameron” powstał z myślą „dostarczenia rozrywki kobietom”. Czytelnictwo rozwijało się wśród klasy kupieckiej, ówczesnej burżuazji. Włochy pod tym względem wyprzedzały resztę Europy.
Do drugiej połowy XIII w., głównie z powodu tego, jak wyglądała edukacja, czytelnictwo ograniczało się do łaciny. To była kultura z długimi tradycjami: Kościoła, świata klasycznego, uniwersytetów, to był też język handlu – wenecki kupiec w Krakowie spisałby umowę w tym języku. Na przełomie XIII i XIV w. dochodzi do fundamentalnej zmiany. Na zachowanych z tych czasów książkach pojawiają się notatki zapisywane w językach rodzimych. Są dowody, że we Włoszech zaczęli się pojawiać ludzie, którzy byli piśmienni, a jednocześnie znali łacinę w bardzo ograniczonym stopniu lub wcale. Można to przyjąć za początek współczesnej kultury, bo nasze kultury są w językach rodzimych – w Wielkiej Brytanii angielska, w Polsce polska, we Włoszech włoska itp. Nie ma już paneuropejskiej kultury, takiej jak ta wyrażana w łacinie. Oczywiście powszechnie uważano, że kultura łacińska jest lepsza. Ale Dante tę nocję zburzył. Argumentował, że powinniśmy doceniać umiejętności autora, a nie to, w jakim języku pisze.