Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Sylwester Chęciński (1930–2021). Twórca skromny i przyzwoity

Sylwester Chęciński (1930–2021) Sylwester Chęciński (1930–2021) Kornelia Głowacka-Wolf / Agencja Gazeta
Odszedł Sylwester Chęciński – jeden z najbardziej zasłużonych polskich reżyserów, utożsamiany z niezapomnianą trylogią o Kargulach. W rankingu „Polityki” najlepszych powojennych komedii „Sami swoi” zajęli drugie miejsce, zaraz po „Rejsie” Piwowskiego.

Choć jego filmy cieszyły się olbrzymią popularnością, Chęciński nie lubił się grzać w świetle ich sławy. Stał z boku, jakby wycofany, pozostając uważnym obserwatorem zmieniającej się polskiej rzeczywistości. Bardzo mu zależało, by to, co robi, trafiało do jak najszerszej publiczności, lecz scenariusze wybierał bardzo starannie i wychodził na plan rzadko.

Po spektakularnym sukcesie „Wielkiego Szu” (1982 r.) o starzejącym się karcianym oszuście granym przez Jana Nowickiego, który po opuszczeniu więzienia próbuje zerwać z przeszłością, ale mu się nie udaje, nakręcił jeszcze „Rozmowy kontrolowane” napisane przez Stanisława Tyma. To była pierwsza polska komedia, której akcja toczy się w stanie wojennym, a jej bohater Ryszard Ochódzki, prezes klubu sportowego „Tęcza”, znany jest z „Misia” Stanisława Barei. Potem nastąpiła długa przerwa i dopiero 15 lat później Chęciński wrócił do kina, robiąc jeden z odcinków telewizyjnej serii „Święta polskie” pt. „Przybyli ułani” (2006 r.) ze Zbigniewem Zamachowskim i Kingą Preiss w rolach głównych. W ten sposób pożegnał się z widzami. Zmarł we Wrocławiu, dożywszy 91 lat.

Czytaj też: Jak się zmieniało polskie kino przez ostatnie 25 lat

Każdy film był najważniejszy

„Na samym początku zawodowej drogi powiedziałem sobie, że jeśli chcę uprawiać ten zawód, muszę robić to dobrze. Muszę trafić do człowieka, bo film, kino to sztuka masowa.

Reklama