W sztuce opanowanej przez NFT praktycznie wszystko jest alternatywne wobec tego, do czego byliśmy dotychczas przyzwyczajeni. Alternatywni są twórcy, kanały sprzedaży, właściwości dzieła sztuki, hierarchie wartości, a nawet transakcje, bo zdecydowaną większość zawiera się w kryptowalutach. Wypada jednak zacząć od rozszyfrowania skrótu o tak rewolucyjnym potencjale: NFT, czyli token niewymienialny (non-fungible token), to rodzaj unikatowego i niemożliwego do wymiany na inne dobra (ale sprzedawalnego) certyfikatu poświadczającego własność dowolnej wykreowanej w cyfrowym świecie jakości. Od muzyki, przez filmy, dokumenty, wirtualne nieruchomości w komputerowych grach, po dzieła sztuki. Nabywca staje się więc właścicielem albo cyfrowego awatara dzieła, które istnieje w rzeczywistym świecie, albo produktu, który swój żywot pędzi wyłącznie w sieci. Nie może go rozpowszechniać, kopiować, ale może odsprzedać.
Tak powstał kompletnie nowy światowy rynek dóbr niematerialnych, do którego nie sposób przykładać dotychczasowych kryteriów wartości. Zaczęło się kilka lat temu od handlu… wirtualnymi kotami z gry „CryptoKitties”, by błyskawicznie rozprzestrzenić się na różne obszary ludzkiej kreatywności. Szacuje się, że obroty na rynku tokenów w 2021 r. wyniosły blisko 4 mld dol. To – dla porównania – 25-krotnie więcej niż wart jest cały rynek aukcyjny w Polsce.
Fanami tokenowych zakupów stało się wielu celebrytów, jak tenisistka Serena Williams, koszykarz Shaquille O’Neal, Eminem czy Paris Hilton. To oni ośmielają rzesze „maluczkich” do inwestowania w tokeny z wizerunkami kotków, małpek i innych zabawnych stworków. I nie zrażają ich nawet zdarzające się od czasu do czasu wpadki – jak ta Todda Kramera, którego chwila nieuwagi po Nowym Roku kosztowała utratę kilku małpek wartych łącznie ponad 2 mln dol.