To było jedno z największych oszustw finansowych w historii USA.
Chętnie wierzymy w to, o czym słyszymy, choć tego nie rozumiemy. Inwestorzy OneCoin w kryptowaluty, klienci AmberGold w złoto, kolejni w sztuczną inteligencję. Zwłaszcza że z własną mają kłopoty.
Media zelektryzowała historia „miliardera, który stracił wszystko w weekend”. Mowa o Samie Bankmanie-Friedzie, 30-letnim szefie FTX, drugiej co do wielkości „giełdy” kryptowalut, którą na początku roku wyceniano na ponad 30 mld dol.
FTX działała jak fundusz hedgingowy. Najpierw wymieniała inwestorom tradycyjne pieniądze na kryptowaluty.
Dla wielu obywateli stabilnego świata kryptowaluty to wciąż ciekawostka. Dla wielu Libańczyków są sposobem na przetrwanie w finansowym chaosie, jaki ogarnął ich kraj.
System finansowy oparty na bitcoinie z punktu widzenia drobnych ciułaczy coraz bardziej przypomina grę w pokera z przeciwnikiem, który ma nieograniczoną linię kredytową.
Coraz więcej wskazuje, że ostatnie załamanie na rynku to nie koniec kłopotów, a w świecie kryptowalut epoka „dzikiego zachodu” dobiega na naszych oczach końca. Co to właściwie oznacza?
Przez jednych postrzegane jako wielka spekulacyjna bańka i symbol końca świata sztuki. Przez innych – jako zapowiedź nowych porządków. Tokeny NFT podbijają także polski rynek.
Elon Musk wstrząsnął rynkiem kryptowalut. Najpierw swoimi tweetami wystrzelił kurs bitcoina w kosmos, a potem gwałtownie sprowadził go na ziemię. Ignorancja guru technologii czy kolejna sprytna spekulacja?
Polacy pokochali kryptowaluty. Grają tysiące ludzi. „Ambasady bitcoina” powstają na blokowiskach i bazarach. Przybywa bitcoinów, giełd kryptowalut. I oszustów.