To będzie pierwsza tak ważna premiera w światowej branży gier w 2022 r. Techland pracował nad „Dying Light 2: Stay Human” od ponad sześciu lat. Nadzieje związane z tym tytułem są bardzo duże, ale też istnieją ku temu powody. W poprzednią grę w tym cyklu, „Dying Light” (2015), zagrało do dziś 25 mln osób. Wrocławski producent wzmocnił dzięki niej swą międzynarodową renomę, na którą pracuje już trzecią dekadę. Wcześniej uznanie świata zyskały m.in. przygoda rewolwerowca na Dzikim Zachodzie „Call of Juarez” (2006), a przede wszystkim „Dead Island” (2011) – survivalowa gra akcji w czasach epidemii wirusa przemieniającego ludzi w zombie.
Techland po falstarcie CD Projekt RED
Techland niechętnie mówi o pieniądzach, ale to oczywiste, że w przypadku „Dying Light 2: Stay Human” stawka jest wysoka – różnica między hipotetycznym sukcesem rynkowym gry a porażką, liczona w milionach złotych, musiałaby być kilkucyfrowa. Poprzednia gra z cyklu pozwoliła Techlandowi na budowę nowej siedziby we Wrocławiu o powierzchni ok. 8,3 tys. m kw., inspirowanej nowatorskimi rozwiązaniami z Doliny Krzemowej. Dochód z „Dying Light” wystarczył także na sfinansowanie kilkuletniej produkcji „Dying Light 2”, otwarcia studia w Warszawie pracującego nad zupełnie nową, wysokobudżetową grą (przygoda w konwencji fantasy, w otwartym świecie), a prezesa Techlandu Pawła Marchewkę uczynił jednym z najbogatszych Polaków.