1. Atlanta (od 2016), Disney+
Oto jedyny Donald, który przywraca Ameryce wielkość – można przeczytać w komentarzach pod dziełami Donalda Glovera: 4-minutowym musicalem „This Is America” i kolejnymi sezonami serialu „Atlanta”. Oba są koszmarnie trafnymi portretami współczesnej czarnej Ameryki i dopracowanymi w każdym calu dziełami sztuki, oryginalną mieszanką rozpaczy, surrealizmu, absurdu i odwołań kulturowych. Glover – scenarzysta „Atlanty”, reżyser i odtwórca jednej z głównych ról – twierdzi, że palona w hurtowych ilościach w serialu marihuana jest remedium na PTSD, zespół stresu pourazowego, na który cierpią bohaterowie, „jak każdy czarny w Ameryce”. Jeden z nich, wschodząca gwiazda hip-hopu (Brian Tyree Henry), na swoją karierę patrzy z dystansem: „Straszę ludzi przy bankomacie – muszę robić rap”. Absurdy podawane są bez komentarza: niewidzialny samochód, czarny raper o nazwisku Justin Bieber, dzik na drodze... Trudno wyczuć, czy to bohaterowie są na haju, czy rzeczywistość odpłynęła. AK
2. Bajer z Bel-Air (1991–96), HBO Max
Zanim Will Smith stał się międzynarodową gwiazdą, zdobywał popularność jako nastoletni cwaniaczek, który z przedmieść Filadelfii musi (na skutek zatargów z lokalnym gangiem) przeprowadzić się do wujka mieszkającego w zamożnej dzielnicy Los Angeles. Sytuacyjny komizm bierze się tu z reguły ze zderzenia dwóch nieprzystających do siebie światów: młody chłopak, który wolny czas spędzał na ulicy, nie potrafi się odnaleźć w świecie wyższej klasy średniej, ale zawsze udaje mu się sprytem i wdziękiem wybrnąć z tarapatów. „Bajer z Bel-Air” był jednym z najbardziej udanych sitcomów lat 90., ale w historii telewizji zapisał się przede wszystkim jako produkcja, która przyniosła przełom w kulturowej reprezentacji Afroamerykanów i otworzyła szerzej drzwi czarnym twórcom.