Wykluczenie to u nas tabu
Agnieszka Smoczyńska: Czy Polacy są rasistami? Skrzętnie to ukrywają
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Co biała reżyserka z Europy Środkowo-Wschodniej zobaczyła w historii Jennifer i June, czarnoskórych emigrantek z Barbadosu mieszkających w Walii, które od wczesnego dzieciństwa nie chciały z nikim rozmawiać?
AGNIESZKA SMOCZYŃSKA: – Gdy doczytałam tę historię do końca i zrozumiałam, co się działo między siostrami bliźniaczkami, bardzo mnie ta relacja poruszyła. Miłość i nienawiść. Miotanie się między skrajnościami. Ogromna naiwność pomieszana z dojrzałością i brutalnością wobec siebie nawzajem. Bycie ofiarą, a jednocześnie oprawcą. Do tego bogaty świat wewnętrzny dziewczynek przeciwko opresyjnej, nudnej, przytłaczającej rzeczywistości, z którą odmówiły komunikacji werbalnej.
Znała pani podobną sytuację z własnego dzieciństwa?
Nie mam sióstr, tylko braci, za to moja mama miała siedem sióstr. Myślę, że jej doświadczenie jakoś na mnie wpłynęło. Obserwowałam, jak one się kochają, spierają, nienawidzą. Relacja June i Jennifer, chociaż wyjątkowa, ma wymiar głęboko ludzki. Każdy może się w tym odnaleźć. Jak w soczewce widać tu silne namiętności. Dziewczyny, młode artystki, troszczą się o siebie, dają sobie wsparcie i konkurują, pisząc, podrywając tych samych chłopaków, przyciągając uwagę innych. Przeciwstawne wektory obecne w ich życiu – na tym chyba ten uniwersalizm polega.
June i Jennifer uciekały od społeczeństwa, a pani mówi o komunikowaniu się.
One chciały się komunikować na swoich zasadach. Gdy poszły do szkoły – tego nie ma w filmie, przeczytałam to w książce Marjorie Wallace „Milczące bliźniaczki”, na podstawie której powstał scenariusz – nauczycielka w ramach psychoterapii zaproponowała im pisanie pamiętników i opowiadań.